Inteligentne samochody

General Motors złożyło niedawno wniosek o rejestrację znaku towarowego Ascendiq. Podobnie jak inne nazwy, które niedawno ujrzały światło dzienne jako zgłoszenia znaków towarowych, takie jak Vistiq i Lumistiq, Ascendiq może być potencjalnie używany do sprzedaży przyszłego samochodu elektrycznego Cadillac.

 

Złożone w dniu 18 listopada 2021 r. w Urzędzie Patentów i Znaków Towarowych Stanów Zjednoczonych zgłoszenie ma przypisany numer 97133009. W wykazie towarów i usług zgłoszenie zawiera między innymi „Pojazdy samochodowe lądowe, a mianowicie samochody”.

GM złożyło wiele wniosków o znak towarowy, które wydają się być przeznaczone dla przyszłych modeli Cadillaca EV ze względu na ich podobieństwo do już potwierdzonych nazw, takich jak Lyriq i Celestiq: Escalade IQ, Escalade IQL, Lumistiq czy Vistiq.

Producent samochodów również wcześniej złożył wniosek o znaki towarowe Optiq i Symboliq, ale wydaje się, że od tego czasu porzucił te nazwy po wygaśnięciu wstępnej decyzji o rejestracji na początku tego roku. Nowa konwencja nazewnictwa pojazdów elektrycznych GM spowoduje, że wszystkie jego oferty z akumulatorami elektrycznymi otrzymają nazwę kończącą się na „-IQ” Producent samochodów planuje przejść na portfolio całkowicie elektryczne do 2030 r., więc będzie musiał zdecydować się na kilka z tych nazw w ciągu najbliższych dziewięciu lat.

Podobno przyszłe modele Cadillaca EV obejmują duże i małe crossovery, a także akumulatorowy wariant pełnowymiarowego SUV-a Escalade. Producent potwierdził również, że pracuje nad dużym, pełnowymiarowym sedanem, który będzie nosił nazwę Celestiq. Szef globalnej strategii marki, Phil Dauchy, powiedział wcześniej, że nowa konwencja nazewnictwa „IQ” dla pojazdów elektrycznych sygnalizuje, że Cadillac wprowadza na rynek inny rodzaj pojazdu, który „współpracuje z człowiekiem, naturą i maszyną”.

Skechers wygrywa z konkurencją

Skechers skutecznie uciekł przed roszczeniami konkurencji w kwestii znaku towarowego „Traveltime” należącego do firmy Easy Spirit. W toku toczącego się w USA postępowania sąd uznał, że buty Skechers Commute Time raczej nie wprowadzą w błąd konsumentów, o czym mają świadczyć dowody w postaci badań opinii publicznej złożone przez Skechers.

Sąd oddalił niedawno roszczenia Easy Spirit dotyczące projektu butów oferowanych przez popularną również w Polsce markę Skechers. Spółka Easy Spirit LLC twierdziła, że buty o nazwie „Commute Time” oferowane przez Skechers naruszały znak towarowy Easy Spirit „Traveltime” oraz wzory przemysłowe obuwia.

Easy Spirit, spółka obecnie należąca do Marc Fisher Footwear, pozwała Skechers w 2019 r., wskazując, że buty Commute Time Skechers skopiowały popularne wsuwane damskie trampki Traveltime. W toku postępowania zabezpieczającego sąd uznał jednak, że nazwa „Commute Time” nie powinna zostać przez konsumentów pomylona z oznaczeniem „Traveltime”, ponieważ, choć obie odnoszą się do czasu, to jednak ich znaczenie jest odmienne. Sąd rozpatrujący sprawę miał również poważne wątpliwości wobec podobieństwa samych projektów butów.

Easy Spirit zarzucało, że Skechers celowo skopiował but Traveltime i dodatkowo dobrał do niego w łudząco podobną nazwę. Sąd uznał jednak, że przedłożone dowody na to, że pracownicy Skechers wykorzystali buty Easy Spirit jako inspirację do projektu i nazwy Commute Time wskazywały mimo wszystko na zamiar konkurowania, a nie kopiowania i wprowadzenia w błąd.

Tylko jedno De Mono

Sąd Najwyższy zakończył właśnie kilkunastoletni spór o nazwę zespołu „De Mono”. Przyznał prawa do jej używania wokaliście Andrzejowi Krzywemu  oraz koncertującemu z niemu muzykowi Piotrowi Kubiaczykowi. Z orzeczenia nie może się natomiast cieszyć Marek Kościkiewicz, który wszczął cały spór.

 

Jak wiele różnych zespołów muzycznych, również popularny w latach 90. polski zespół przeszedł przez osobowe rozpady i zmiany. Finalnie z zespołu, który nagrał choćby piosenkę do pierwszej polskiej edycji programu „Big Brother”, odszedł Marek Kościkiewicz, jego założyciel i wraz z innymi muzykami co prawda założył swój zespół, ale dopiero po jakimś czasie od rozłamu w De Mono. Pod nazwą „De Mono” dalej koncertowali za to Krzywy i Kubiaczyk z kolegami.

Czternaście lat temu Marek Kościkiewicz postanowił zaradzić tej sytuacji i wszczął postępowanie sądowe, w ramach którego chciał zakazać swoim byłym kolegom z zespołu koncertowania pod nazwą „De Mono”. W pierwszej instancji sporu sąd najwyraźniej chciał pogodzić wszystkich i uznał – co zresztą jest poglądem popularnym w orzecznictwie – że nazwa zespołu może być wykorzystywana przez wszystkich jego członków, jeśli nie da się wyodrębnić jednej osoby, która jest z nim przez słuchaczy pierwotnie i nieodzownie kojarzona.

Sprawa trafiła jednak do sądu apelacyjnego, który w ubiegłym roku uznał, że zespół De Mono może być tylko jeden, jako że grupa Andrzeja Krzywego występowała po rozłamie w zespole bez przerwy, kontynuując swoją działalność. Skargę kasacyjną od wyroku złożył Marek Kościkiewicz. Sąd Najwyższy nie podzielił jednak poglądów skarżącego i uznał, że pomimo iż prawa do nazwy zespołu muzycznego przysługują wszystkim jego członkom, to nie jest to równoznaczne z możliwością istnienia dwóch grup o tej samej nazwie, tym bardziej, że De Mono Krzywego działało nieprzerwanie, a Kościkiewicz chciał używać tej samej nazwy dopiero po dłuższym czasie po rozłamie, a więc po znacznej, sześcioletniej, przerwie.

Meta nie dla Facebooka?

Facebook może mieć problemy z monopolizacją swojego nowego oznaczenia „Meta” jako znaku towarowego. Okazuje się, że firma z Arizony już złożyła zgłoszenie znaku towarowego w stosunku do oznaczenia „Meta”.

 

Portal społecznościowy jakiś czas temu ogłosił, że planuje zmianę nazwę firmy na „Meta”. Szkopuł w tym, że w sierpniu tego roku założyciele firmy Meta PC z siedzibą w Arizonie złożyli wniosek o znak towarowy „Meta” dla komputerów, laptopów, tabletów, oprogramowania i inne podobnych technicznych towarów i usług. Znak towarowy nie został jeszcze co prawda, zarejestrowany, ale jest już na dobrej drodze.

Zgłaszający znak powiedzieli prasie, że ​​byliby całkowicie zadowoleni z rezygnacji z marki, jeśli Mark Zuckerberg i jego firma zapłaciliby im 20 milionów dolarów. Argumentowali wysokość kwoty tym, że rezygnacja ze znaku towarowego wymagałaby od nich rebrandingu całej ich firmy. Jednak wydaje się, że spółka z Arizony już odniosła korzyści, ponieważ zaobserwowała ona wzrost liczby obserwujących o 5000% na swoich kanałach społecznościowych. Jak w rzeczywistości przekłada się to na obroty spółki – nie jest jasne. Sami obserwujący nie wystarczą, aby utrzymać na rynku firmę, która produkuje i sprzedaje komputery, ale z pewnością jest to dla niej bezpłatna reklama.

Wydaje się, że jest to kolejna z kłód padających w ostatnim czasie na drogę portalu społecznościowego, po zeznaniach Francisa Haugena w Kongresie i publikacji zawstydzających wewnętrznych dokumentów nazwanych „Facebook Files” przez „The Wall Street Journal”.

Sądowe piekło

Nirvana wygrała toczący się w Stanach Zjednoczonych proces sądowy dotyczący praw autorskich w sprawie projektu koszulki „Vestibule” z 1989 r. Pozew przeciwko zespołowi twierdził, że jeden z najbardziej rozpoznawalnych projektów koszulek oparty jest na chronionej prawem autorskim ilustracji do „Boskiej komedii” Dantego.

 

21 października 2021 r. brytyjski sąd orzekł o umorzeniu sprawy przeciwko zespołowi Nirvana i firmie Live Nation, która dotyczyła koszulki „Vestibule” zespołu. Projekt koszulki przedstawia mapę kręgów piekła, opisaną przez XIV-wiecznego pisarza Dantego Alighieri w części „Piekło” jego poematu „Boska komedia”. Koszulka została po raz pierwszy wypuszczona na rynek w 1989 r., co zbiegało się z debiutanckim albumem zespołu „Bleach”.

W maju 2021 r. Jocelyn Susan Bundy złożyła pozew przeciwko Nirvanie o naruszenie praw autorskich, twierdząc, że jej dziadek Charles-Wilfrid Scott-Giles stworzył obraz pokazany na koszulce w ramach swojej pracy naukowej na temat heraldyki. Bundy twierdziła, że obraz „przedsionka piekieł” jest niemal identyczny z ilustracją jej dziadka zatytułowaną „Górne piekło”.

Tymczasem amerykański sąd oddalił pozew wskazując, że sprawa byłaby lepiej dopasowana do warunków brytyjskiego systemu prawnego, a nie podlega ona prawu amerykańskiemu. Sędzia rozpatrujący sprawę wskazał, iż biorąc pod uwagę, że spór w sprawie dotyczy własności praw autorskich do ilustracji, która podlega prawu brytyjskiemu, należało w tym przypadku wnieść pozew w Wielkiej Brytanii.