Audi walczy na antypodach

Chiński nowicjusz na motoryzacyjnym rynku, firma Nio, właśnie stanęła w Australii przed wyzwaniem dotyczącym znaku towarowego, w sporze przeciwko Audi.

 

Audi może konkretnie przeszkodzić planom chińskiej marki samochodów elektrycznych Nio, które mają pojawić się na rynku w różnych państwach, w tym w Australii, do 2025 r. Rzecznik Audi Australia wydał oświadczenie prasowe, w którym stwierdził, że Audi, podobnie jak wiele firm odnoszących sukcesy na rynku, zawsze stara się kompleksowo chronić swoje prawa do znaków towarowych. Wiele modeli tej marki jest sprzedawanych od ponad 20 lat, a ich postać jest ikoniczna zarówno dla marki, jak i dla jej klientów. Dotyczy to również, a nawet szczególnie, sportowych modeli S.

Firma Nio wybrała, zdaniem Audi, na rynek australijski oznaczenia modeli, które naruszają prawa do znaków towarowych Audi. Audi wniosło sprzeciwy wobec zgłoszeń znaków towarowych Nio na terytorium Australii odnoszących się do nazw planowanych modeli, które według luksusowej niemieckiej marki zbyt mocno przypominają oznaczenia jej własnych samochodów. Konkretnie, Audi sprzeciwiło się zgłoszeniu przez Nio znaków towarowych oznaczeń „ES6”, „ES7” i „ES8”.

Audi oferuje obecnie w Australii wyczynowe modele S6, S7 i S8 i twierdzi, że oznaczenia Nio naruszają lokalne przepisy dotyczące znaków towarowych. W swoich pismach przedstawiciele Audi twierdzą, że takie używanie znaków towarowych jest sprzeczne z prawem i może wprowadzać w błąd konsumentów, ze względu na łudzące podobieństwo między tymi oznaczeniami.

Powszechną praktyką branżową jest dodanie litery „E” na początku nazwy modelu w celu odróżnienia wersji elektrycznej. Nio po raz pierwszy zaprezentowało elektrycznego SUV-a ES8 w grudniu 2017 r. W grudniu 2018 r. został ujawniony mniejszy i tańszy elektryczny SUV firmy, Nio ES6. ES7 został zaś zaprezentowany dopiero w czerwcu 2022 r.

 

Nieczyste zagranie

Na nieco ponad tydzień przed rozpoczęciem Pucharu Świata w Rugby we Francji Greenpeace uruchomiło kampanię „Total Pollution: A Dirty Game” („Totalne zanieczyszczenie: brudna gra”), której celem była krytyka sponsorowania turnieju przez TotalEnergys.

 

Zdaniem Greenpeace, wsparcie to ma na celu greenwashing w zakresie działań niszczących klimat ze strony TotalEnergys. Film opublikowany na potrzeby kampanii wyraźnie nawiązywał do meczu otwarcia turnieju, który odbył się 8 września br. pomiędzy gospodarzami (Francją) a Nową Zelandią. Na filmie powódź ropy unosi się z banera reklamowego TotalEnergys, zalewając boisko i trybuny oraz stadion. Film kończy się stwierdzeniem Greenpeace, że „przemysł paliw kopalnych produkuje stadion pełen ropy co 3 godziny i 37 minut”.

Na filmie można zobaczyć słowno-graficzny znak towarowy „Rugby World Cup France 2023”, którego właścicielem jest Rugby World Cup Limited (RWCL) jako podmiot odpowiedzialny za organizację Pucharu Świata w Rugby.

Okazuje się, że pełnomocnik RWCL wysłał list do Greenpeace z zaznaczeniem, że wykorzystywanie przez organizację własności intelektualnej RWCL nie zostało autoryzowane przez RWCL, w związku z czym narusza własność intelektualną tego podmiotu. Pismo wzywało też do natychmiastowego zaprzestania rozpowszechniania filmiku.

Greenpeace uważa jednak, że nie doszło do niewłaściwego użycia znaku towarowego ani naruszenia praw RWCL. Organizacja odpowiedziała, że europejskie prawo dotyczące znaków towarowych dopuszcza używanie zarejestrowanego znaku towarowego przez osoby trzecie, o ile nie ma to na celu handlu towarami lub oferowania usług. Ponieważ Greenpeace jest organizacją non-profit, może skorzystać z tego wyjątku, aby kontynuować akcję „Total Pollution: A Dirty Game”. Pełnomocnik RWCL stwierdził, że RWCL nie zamierza podejmować dalszych działań prawnych w tej sprawie.

Co planuje Nintendo?

Nintendo odnowiło niedawno w Japonii rejestrację znaku towarowego „Tomodachi Life”, co może wskazywać na potencjalny powrót tej gry na rynek.

 

Wiadomość wywołała ekscytację wśród fanów serii, sugerując możliwość powrotu tej bardzo lubianej w Japonii społecznej gry symulacyjnej. Oryginalnie gra była wydana jako „Tomodachi Collection: New Life” w Japonii i zyskała sławę dzięki zabawnym interakcjom pomiędzy postaciami o nazwie Mii, które mogli stwarzać użytkownicy gry. Chociaż wykorzystanie awatarów Mii w ostatnich tytułach Nintendo osłabło, niektóre gry, takie jak Nintendo Switch Sports, nadal zawierają te ukochane przez wielu graczy wirtualne postacie.

Gra „Tomodachi Life” po raz pierwszy pojawiła się na Nintendo 3DS w kwietniu 2013 r. w Japonii, a jej międzynarodowa premiera miała miejsce w czerwcu 2014 r. Należy ona do serii gier „Tomodachi Collection” i była inauguracyjnym tytułem z serii, która miała też być wydawana poza Japonią. Oryginalna kolekcja „Tomodachi”, wydana wyłącznie w Japonii na Nintendo DS w czerwcu 2009 r., utorowała drogę do rozszerzenia serii dla publiczności na całym świecie.

Przedłużenie ochrony znaku towarowego „Tomodachi Life” sugeruje, że Nintendo może mieć plany na przyszłość dla tej cenionej marki. Chociaż nie ogłoszono jeszcze żadnych oficjalnych zapowiedzi dotyczących gry, fani z niecierpliwością oczekują potencjalnych ulepszeń i dodatków do rozgrywki, a także powrotu postaci Mii. Nie wiadomo, czy powstanie kontynuacja oryginalnej gry, czy też zremasterowana wersja na nowsze konsole, ale odnowienie znaku towarowego rozpala nadzieję fanów gry na całym świecie.