OpenAI chce dojść do głosu

OpenAI chce wkroczyć na rynek asystentów głosowych, co sugeruje nowe zgłoszenie znaku towarowego „Voice Engine”.

 

Odważnym posunięciem, które sygnalizuje potencjalną zmianę na rynku cyfrowych asystentów głosowych, OpenAI, twórca ChatGPT, złożyło wniosek o rejestrację znaku towarowego dla cyfrowego narzędzia o nazwie „Voice Engine”. Ten strategiczny krok może sprawić, że OpenAI stanie się mocnym konkurentem dla uznanych gigantów technologicznych, takich jak Apple, Amazon i Google, których produkty, odpowiednio Siri, Alexa i Google Assistant, dominują obecnie na rynku.

Wkroczenie OpenAI na arenę technologii głosowych za pomocą Voice Engine sugeruje inicjatywę mającą na celu rozszerzenie działań spółki w zakresie sztucznej inteligencji na sferę cyfrowych asystentów głosowych. Zgłoszenie znaku towarowego złożone do Urzędu Patentów i Znaków Towarowych Stanów Zjednoczonych przedstawia kompleksowy zestaw technologii związanych z głosem, podkreślając ambitne plany OpenAI dotyczące także innowacji wykraczających poza obecne możliwości techniczne.

Wykaz towarów i usług zawarty w zgłoszeniu obejmuje oprogramowanie przeznaczone do tworzenia cyfrowych asystentów głosowych, przetwarzania poleceń głosowych, generowania dźwięku na podstawie komunikatów tekstowych oraz obsługi wielojęzycznego rozpoznawania i tłumaczenia mowy. Takie udoskonalenia opierają się na istniejącej bazie technologicznej OpenAI, w tym interfejsie API zamiany tekstu na mowę i modelu rozpoznawania mowy Whisper, co stanowi znaczący krok w kierunku zaoferowania w pełni zintegrowanego wirtualnego asystenta głosowego do użytku konsumenckiego.

Wprowadzenie funkcji „Czytaj na głos” w ChatGPT, która może przedstawiać odpowiedzi w 37 językach, podkreśla zaangażowanie OpenAI w poprawę interakcji z użytkownikiem za pomocą głosu. Funkcja ta łączy komunikację pisemną i ustną, oferując użytkownikom bardziej całościowe doświadczenie. Rozwiązanie to jest szczególnie przydatne dla osób wykonujących wiele zadań jednocześnie lub preferujących naukę słuchową.

Tesco przegrywa z Lidlem

Sieć Tesco przegrała w postępowaniu apelacyjnym w sprawie dotyczącej należącego do marki Lidl oznaczenia zawierającego żółte koło.

 

Największy brytyjski detalista, sieć Tesco, przegrał w drugiej połowie marca 2024 r. postępowanie sądowe na etapie apelacji od wyroku stwierdzającego naruszenie praw do znaku towarowego niemieckiego dyskontu Lidl w związku z użyciem żółtego koła na kwadratowym niebieskim tle.

Decyzja ta prawdopodobnie oznacza koniec batalii prawnej między rywalizującymi sprzedawcami detalicznymi, która rozpoczęła się w 2020 r., kiedy Lidl pozwał Tesco po tym, jak Tesco wprowadziło logo w postaci żółtego koła na niebieskim tle w ramach programu rabatowego „Clubcard Prices”.

Tesco podało, że usunięcie wszystkich logo naruszających prawo będzie kosztować prawie 8 milionów funtów (ponad 40 mln zł). Marcowe orzeczenie zapadło w obliczu utrzymującej się ostrej rywalizacji między sprzedawcami detalicznymi o ich udział w brytyjskim rynku artykułów spożywczych o wartości 230 miliardów funtów, napędzanej przez Lidl i inną niemiecką sieć, obecną również na polskim rynku, dyskont Aldi.

Lider rynku brytyjskiego, Tesco ma prawie 28% rynku, a szósty Lidl, który z kolei na polskim rynku jest jednym z najbardziej popularnych sprzedawców, ma prawie 8%.

Obie firmy wplątały się w spór o kopiowanie znaków towarowych i wprowadzanie konsumentów w błąd w ubiegłym roku. W toku postępowania sąd pierwszej instancji orzekł, że Tesco w sposób niewłaściwy wykorzystało znajomość wśród konsumentów znaków towarowych Lidla i ich powiązanie z niskimi cenami. Tesco próbowało uchylić to orzeczenie, jednak w marcu 2024 r. Sąd Apelacyjny oddalił apelację firmy.

Rzecznik prasowy Tesco poinformował, że sieć planuje wkrótce zaktualizować logo.

Coachella nie dla browaru

Właściciele festiwalu muzyki i sztuki Coachella Valley pozywają Coachella Valley Brewing Co., twierdząc, że producent piwa łamie przepisy dotyczące znaków towarowych, używając logo i reklam przypominających logo festiwalu.

 

Spółka Coachella Music Festival LLC złożyła w zeszłym tygodniu pozew w amerykańskim sądzie rejonowym, wnosząc o nakazanie browarowi zaprzestania używania łudząco podobnego do jej własnych oznaczeń brandingu. Pozew dotyczy także odszkodowania w nieokreślonej jeszcze kwocie.

Coachella Valley Brewing Co. to browar założony w 2013 r. Na stronie internetowej spółki znajduje się informacja, że jest ona firmą lokalną i zaangażowaną w produkcję piwa, która odzwierciedla rolnictwo i pustynny charakter. Browar sprzedaje swoje piwo w Internecie oraz w kilku lokalnych sklepach.

Wśród rzekomych przykładów naruszenia znaku towarowego festiwalu znajduje się obecne logo browaru, które przedstawia diabelski młyn z dużymi literami z napisem „Coachella”. Poniżej znajdują się mniejszy napis „Valley Brewing Co.”, który – jak stwierdzono w pozwie – może być trudny do zauważenia i służyć wzmocnieniu domniemanego, ale błędnego skojarzenia z festiwalem.

Coachella Music Festival wskazuje, że diabelski młyn jest ściśle kojarzony z festiwalem i od dawna wykorzystywany w jego brandingu. Powodowa spółka wskazuje też, że w browarze pozwanego nie ma żadnego diabelskiego młyna, więc zamieszczenie projektu tej atrakcji stanowi rażące nawiązanie do festiwalu prowadzonego przez powoda i próbę nieuczciwego wywołania wśród konsumentów skojarzenia pomiędzy produktami lub usługami obu firm.

Do pozwu załączono także etykietę produkowanego przez browar piwa Desert Citrus, która zawiera zarówno logo browaru, jak i graficzne przedstawienie palm i gór na gradientowym tle, które według Coachella Music Festival są bardzo podobne do grafik i obrazów używanych na plakatach i innych materiałach promocyjnych festiwalu Coachella.

Powodowa spółka argumentuje, że wykorzystywanie przez browar takich oznaczeń i grafik wprowadza konsumentów w błąd, ponieważ na festiwalu sprzedawane jest piwo i inne napoje alkoholowe, a więc konsumenci prawdopodobnie uwierzą, że produkty browaru pochodzą od oficjalnego organizatora festiwalu lub są przez niego promowane.

Mleko bez mleka

Brytyjski Sąd Najwyższy doprowadził do zwycięstwa firmy Oatly w sprawie znaku towarowego „POST MILK GENERATION”.

 

W niedawnej batalii prawnej firma Oatly zwyciężyła, gdy brytyjski Sąd Najwyższy uchylił decyzję Urzędu ds. Własności Intelektualnej dotyczącą ważności jej znaku towarowego „POST MILK GENERATION” w Wielkiej Brytanii.

Urząd początkowo uznał znak towarowy za nieważny, powołując się na obawy dotyczące wprowadzenia w błąd w odniesieniu do produktów na bazie owsa. Jednakże orzeczenie Sądu najwyższego uznało znak towarowy Oatly za ważny, oddalając twierdzenia o wprowadzaniu konsumentów przez oznaczenie w błąd i potwierdzając jego formalną rejestrację.

Firma Oatly zgłosiła znak towarowy „POST MILK GENERATION” w listopadzie 2019 r., mając na celu objęcie nim różnych produktów na bazie owsa. Brytyjska organizacja zrzeszająca producentów nabiału, Dairy UK, wniosła sprzeciw wobec zgłoszenia, argumentując, że użycie terminu „mleko” było wprowadzające w błąd w świetle prawa Unii Europejskiej, biorąc pod uwagę, że produkty Oatly nie pochodzą od ssaków, są bowiem napojami roślinnymi. Pomimo początkowych wątpliwości brytyjski urząd w kwietniu 2021 r. oddalił sprzeciw i zarejestrował znak. Dairy UK jednak nie ustępowało, domagając się unieważnienia prawa, co doprowadziło do odwołania od decyzji urzędu.

Brytyjski Sąd Najwyższy odrzucił jednak argumenty Dairy UK, krytykując interpretację rozporządzenia przez urząd. Zdaniem Sądu, termin „mleko” w znaku towarowym Oatly odnosi się do źródła produktów, a nie do ich cech. Sąd orzekł, że znak towarowy nie oznaczał produktów Oatly jako produktów mlecznych, a zatem nie wprowadzał konsumentów w błąd.