Owocowa sałatka znakowa

Apple i Prepear negocjują ugodę dotyczącą znaku towarowego gruszki będącego przedmiotem sporu. Prepear to nazwa aplikacji służącej do zbierania ulubionych przepisów kulinarnych z dowolnych stron internetowych i sortowania ich w książki kucharskie, w celu planowania posiłków w prosty sposób.

 

W sierpniu tego roku Apple znowu trafiło na pierwsze strony gazet ze względu na swoje wysiłki, by uniemożliwić rejestrację zgłoszenia znaku towarowego przez twórców aplikacji do przygotowywania przepisów i planowania posiłków Prepear. Apple wniosło w amerykańskim Urzędzie Patentowym i Znaków Towarowych (USPTO) sprzeciw wobec zgłoszenia znaku towarowego „Prepear”, oparty na domniemanym podobieństwie do własnego logo Apple.

 

Pomimo faktu, że logo Prepear przedstawia zarys gruszki, i to zupełnie nie nadgryzionej – tak jak logo Apple, Apple stwierdziło w swoim sprzeciwie, że logo Prepear „składa się z minimalistycznego wzoru owocu z prostokątnym liściem, który z łatwością przywodzi na myśl słynne logo Apple w postaci jabłka i stwarza podobne wrażenie handlowe”.

 

Super Healthy Kids, firma stojąca za Prepear, wystosowała petycję, próbując przekonać Apple do wycofania sprzeciwu wymierzonego w małą firmę usiłującą chronić na rynku logo. Internetowa petycja zebrała do tej pory ponad 250 000 podpisów.

 

Chociaż Apple nie wycofało sprzeciwu, wydaje się, że rozstrzygnięcie sporu może nadejść dość szybko, ponieważ w ubiegłym tygodniu do Komisji ds. Procesów i Odwołań w USPTO zostały złożone wnioski  obu stron o zawieszenie postępowania sprzeciwowego na 30 dni, ponieważ strony aktywnie uczestniczą w negocjacjach w celu rozwiązania tej sprawy. Pomimo oficjalnej 30-dniowej przerwy każda ze stron może wznowić postępowanie w dowolnym momencie.

Tabletowe wojny

Xiaomi straciło możliwość sprzedawania tabletów Mi Pad na kolejnym rynku – tym razem w Rosji. Rosyjski sąd uznał, że takie oznaczenie sprzętu elektronicznego jest zbyt podobne do znaku towarowego Apple, „iPad”.

 

Spór pomiędzy Apple a Xiaomi toczył się na wielu różnych terytoriach. Xiaomi chciało zarejestrować jako znak unijny, a więc objęty ochroną na terytorium wszystkich państw członkowskich Unii Europejskiej, oznaczenie „Mi Pad”. Wobec zgłoszenia znaku przed Urzędem Unii Europejskiej ds. Własności Intelektualnej (EUIPO) sprzeciw wniosło Apple. Firma z Cupertino wygrała sprawę i nie dopuściła do rejestracji oznaczenia, powołując się na swój wcześniejszy znak „iPad”. Xiaomi nie chciało się jednak pogodzić z porażką i wniosło odwołanie do Izby Odwoławczej. Nie pomogło ono jednak przekonać EUIPO.

 

Sprawy Xiaomi nie poprawiły też odwołania do Sądu Unii Europejskiej ani też do Trybunału Sprawiedliwości UE – oba sądy podtrzymały początkową decyzję EUIPO. Teraz sytuacja pogorszyła się dla Xiaomi również na terytorium Rosji.

 

Mi Pady były oficjalnie dostępne w Rosji od czerwca 2015 r. Już w tym roku Apple wszczął przeciwko Xiaomi postępowanie, które swój finał znalazło 5 lat później. Rosyjski sąd uznał właśnie, że oznaczenie „Mi Pad” jest łudząco podobne do wcześniejszego znaku towarowego „iPad”, co może wprowadzać konsumentów w błąd. W rezultacie, Xiaomi musi albo zaprzestać wprowadzania do obrotu tak oznaczonych tabletów, albo też sprzedawać je nadal, ale już pod inną nazwą.

Amazon walczy z podróbkami

Amazon rozszerza swoje narzędzie IP Accelerator na Europę po tym, jak małe i średnie firmy w USA zarejestrowały w nim około 6000 znaków towarowych. Wkraczając w największy okres zakupowy w roku – który w tym roku może mieć jeszcze silniejszy zakres online niż zwykle z powodu COVID-19 – Amazon zintensyfikował wysiłki w celu zwalczania sprzedaży podrabianych towarów na swojej platformie.

 

Gigant handlu elektronicznego ogłosił pod koniec grudnia 2020 r., że jego narzędzie IP Accelerator jest teraz dostępne w Europie – a konkretnie we Francji, Niemczech, Włoszech, Hiszpanii, Holandii i Wielkiej Brytanii – aby pomóc małym i średnim firmom sprzedającym na Amazon chronić znaki towarowe dla ich własności intelektualnej, chronić ich niezarejestrowane marki i walczyć ze sprzedażą podrobionych towarów. Przedmiotem narzędzia jest też łączenie firm z rekomendowanymi kancelariami prawnymi działającymi w zakresie własności intelektualnej.

Przystąpienie do IP Accelerator jest bezpłatne, a świadczona pomoc prawna ma być objęta konkurencyjnymi, wstępnie wynegocjowanymi stawkami. Europejska premiera narzędzia na sześciu największych rynkach Amazona w Europie ma miejsce nieco ponad rok po uruchomieniu przez Amazon IP Accelerator w USA w październiku 2019 r. Amazon wskazał, że wysiłki włożone w USA przyniosły do ​​tej pory 6000 zgłoszeń znaków towarowych złożonych w Urzędzie Patentów i Znaków Towarowych USA przez małe i średnie firmy działające w ramach programu.

Amazon od dawna boryka się z podrabianymi przedmiotami sprzedawanymi na platformie. IP Accelerator pojawił się na rynku jako kontynuacja wielu innych wysiłków Amazona w walce z tą sytuacją. Obejmowały one złożenie przez Amazon szeregu pozwów – zarówno samodzielnie, jak i we współpracy z innymi podmiotami. Amazon stworzył również wiele technologii ułatwiających śledzenie i wykrywanie nielegalnych towarów. Platforma współpracuje też z władzami, ostatnio w ramach inicjatywy mającej na celu powstrzymanie importu podrobionych towarów, zanim zostaną sprzedane lub dostarczone kupującym.

Pod pewnymi względami jest to syzyfowa praca: rozwój Amazona oznacza więcej sprzedawców i więcej towarów do weryfikacji oraz większe szanse na podejrzane produkty. Takie działanie leży jednak w interesie Amazona: jeśli nie będzie w stanie chronić własności intelektualnej, najlepsze marki będą się trzymać od platformy z daleka, a konsumenci również zaczną tracić do firmy zaufanie.

Zaszczepiony znak towarowy

Firma farmaceutyczna Pfizer ma dobre hasło do sprzedaży szczepionek przeciwko COVID. Koncern nieuchronnie konkuruje z innymi firmami farmaceutycznymi opracowującymi szczepionki przeciwko wirusowi COVID-19 i najwyraźniej próbuje przeskoczyć swoich konkurentów nowym hasłem.

 

Gigant farmaceutyczny złożył w tym tygodniu zgłoszenie znaku towarowego, aby zmonopolizować na swoją rzecz prawa do wyrażenia: „Nauka dokona przełomu” („Science will make the breakthrough„). Wyrażenie ma być zgodnie z planem firmy używane na kilku różnych polach, w tym w marketingu szczepionek.

Jako że zbliżamy się do możliwości masowych szczepień przeciwko wirusowi COVID-19, firmy farmaceutyczne, które są w stanie sprzedawać szczepionki przeciwko COVID, będą musiały udowodnić, że to ich leki powinny być pierwszym wyborem lekarzy i całych państw, a więc dobry marketing staje się niezbędny. Tym bardziej, że nie jest to jednorazowa transakcja, ale wielomiesięczny, jeżeli nie wieloletni, proces. Prawdopodobnie każdy zaszczepiony będzie musiał okresowo poddawać się ponownemu szczepieniu, a ostatecznie szczepionka trafi pewnie również bezpośrednio do konsumenta. Trzeba więc dobrze ją rozreklamować. Może w tym pomóc chwytliwy znak towarowy.

Chociaż przedstawiciel firmy Pfizer nie wskazał dokładnie, jak będzie wyglądać kampania, ujawnił jednak, że firma planuje użyć wyrażenia zgłoszonego jako znak towarowy w kampanii będącej kontynuacją reklam z hasłem „Nauka wygra” („Science Will Win”).

Niemal miesiąc temu firma Pfizer ogłosiła, że opracowała szczepionkę na koronawirusa, która jest skuteczna w ponad 90 procentach. Liczba ta wzrosła jeszcze bardziej – niemal do 95 procent – po zakończeniu trzeciej fazy badania. Szczepionkę Pfizer-BioNTech COVID-19 zaczęto już podawać osobom najbardziej narażonym na wirusa w Anglii.

Noblista sprzedaje prawa autorskie

Bob Dylan sprzedaje cały katalog swoich piosenek Universal Music Publishing Group. Wydawnictwo  otrzyma majątkowe prawa autorskie do utworów kultowego piosenkarza i autora tekstów.

 

79-letni legendarny pionier nowoczesnej muzyki rockowej i jedyny autor tekstów, który zdobył literacką Nagrodę Nobla, sprzedał cały swój katalog wydawniczy – prawa autorskie do ponad 600 utworów napisanych na przestrzeni 60 lat na rzecz Universal Music Publishing Group. Chociaż warunki umowy nie zostały ujawnione, katalog jest prawdopodobnie wart setki milionów dolarów – rywalizują z nim pod względem wartości tylko utwory Beatlesów.

To posunięcie prawdopodobnie pomogło Bobowi Dylanowi utrwalić swoje muzyczne dziedzictwo i pomnożyć majątek, zarabiając na pracy swojego życia. Decyzja o scedowaniu kontroli jest następstwem całego życia spędzonego na kształtowaniu swojego wizerunku poprzez trasy koncertowe i oferowanie fanom dostępu do archiwów niewydanej muzyki, jak również szczegółów dotyczących jego życia w licznych filmach dokumentalnych. Wybór ten wiąże się również z dość liberalnym podejściem do wykorzystywania jego piosenek i tekstów przez innych artystów oraz w mediach.

W ciągu ostatnich pięciu lat posiadanie i sprzedaż praw autorskich do muzyki zyskały na wartości, ponieważ wzrosły przychody ze streamingu muzyki w usługach takich jak Spotify i Apple Music. Korzystanie z katalogów artystów stało się również przedmiotem większego zainteresowania podczas pandemii Covid-19, ponieważ zarówno Bob Dylan, jak i inni muzycy nie byli w stanie wyruszyć w trasę koncertową, co odcięło ich od najbardziej lukratywnego źródła gotówki w „normalnych” czasach.

Muzyka Boba Dylana była już używana setki razy na różne sposoby, nie zawsze za jego zgodą, co odróżnia go od innych artystów, którzy bardziej chronią swoje prawa autorskie. Dziesiątki innych muzyków nagrało jego piosenki, w tym Jimi Hendrix, Guns N 'Roses i Adele. Martin Scorsese wyreżyserował w 2005 r. trzyipółgodzinny film o wczesnych latach Dylana, zatytułowany „No Direction Home: Bob Dylan”. Jego muzyka pojawiła się w reklamach Super Bowl, w tym w zeszłorocznym spocie Budweisera i reklamie telewizyjnej Victoria’s Secret z 2004 r. do piosenki „Love Sick”.