Sąd Najwyższy zakończył właśnie kilkunastoletni spór o nazwę zespołu „De Mono”. Przyznał prawa do jej używania wokaliście Andrzejowi Krzywemu oraz koncertującemu z niemu muzykowi Piotrowi Kubiaczykowi. Z orzeczenia nie może się natomiast cieszyć Marek Kościkiewicz, który wszczął cały spór.
Jak wiele różnych zespołów muzycznych, również popularny w latach 90. polski zespół przeszedł przez osobowe rozpady i zmiany. Finalnie z zespołu, który nagrał choćby piosenkę do pierwszej polskiej edycji programu „Big Brother”, odszedł Marek Kościkiewicz, jego założyciel i wraz z innymi muzykami co prawda założył swój zespół, ale dopiero po jakimś czasie od rozłamu w De Mono. Pod nazwą „De Mono” dalej koncertowali za to Krzywy i Kubiaczyk z kolegami.
Czternaście lat temu Marek Kościkiewicz postanowił zaradzić tej sytuacji i wszczął postępowanie sądowe, w ramach którego chciał zakazać swoim byłym kolegom z zespołu koncertowania pod nazwą „De Mono”. W pierwszej instancji sporu sąd najwyraźniej chciał pogodzić wszystkich i uznał – co zresztą jest poglądem popularnym w orzecznictwie – że nazwa zespołu może być wykorzystywana przez wszystkich jego członków, jeśli nie da się wyodrębnić jednej osoby, która jest z nim przez słuchaczy pierwotnie i nieodzownie kojarzona.
Sprawa trafiła jednak do sądu apelacyjnego, który w ubiegłym roku uznał, że zespół De Mono może być tylko jeden, jako że grupa Andrzeja Krzywego występowała po rozłamie w zespole bez przerwy, kontynuując swoją działalność. Skargę kasacyjną od wyroku złożył Marek Kościkiewicz. Sąd Najwyższy nie podzielił jednak poglądów skarżącego i uznał, że pomimo iż prawa do nazwy zespołu muzycznego przysługują wszystkim jego członkom, to nie jest to równoznaczne z możliwością istnienia dwóch grup o tej samej nazwie, tym bardziej, że De Mono Krzywego działało nieprzerwanie, a Kościkiewicz chciał używać tej samej nazwy dopiero po dłuższym czasie po rozłamie, a więc po znacznej, sześcioletniej, przerwie.