Sieć Popeyes chce chronić w Nowej Zelandii swój znak towarowy, nawet jeśli dopiero niedawno pojawiła się w tym państwie.
Na pierwszy rzut oka bitwa pomiędzy bistro z rybą i frytkami Popeye’s w Manawatū a specjalizującą się w kurczakach amerykańską siecią barów szybkiej obsługi o nazwie Popeyes brzmi jak klasyczna walka Dawida i Goliata – międzynarodowy gigant chce przemówić do mniejszego konkurenta groźbą kosztownej i potencjalnie długotrwałej sprawy sądowej. W rzeczywistości sprawa jest jednak trochę bardziej skomplikowana.
Każdy podmiot może złożyć wniosek o rejestrację znaku towarowego w Urzędzie Własności Intelektualnej Nowej Zelandii. Po otrzymaniu zgłoszenia urząd sprawdza go w rejestrze pod kątem podobieństwa do innych znaków towarowych. Starsze znaki towarowe prawie zawsze mają pierwszeństwo przed nowszymi.
Jeśli jednak właściciel wcześniejszego znaku towarowego nigdy go nie użyje, taki znak może zostać zakwestionowany i usunięty z rejestru, jako prawo wygasłe. Jedną z podstaw wniosku jest sytuacja, w której właściciel znaku towarowego nie używał go realnie w okresie trzech lat poprzedzających wniosek. W Polsce jest to okres pięcioletni po dacie rejestracji znaku.
Rejestracje znaków towarowych Popeyes w Nowej Zelandii sięgają 1976 r. Ponieważ sieć Popeyes została otwarta w Nowej Zelandii dopiero niedawno, prawdopodobnie w ciągu ostatnich 48 lat zdarzały się znaczące okresy, kiedy znak towarowy z 1976 r. nie był używany w sposób rzeczywisty. Gdyby ktoś złożył wniosek o jego wygaszenie, prawdopodobnie zostałby wykreślony z rejestru. Tak się jednak nie stało i teraz jest już za późno. Popeyes założyło w Nowej Zelandii sieć barów i oficjalnie używa swojego znaku towarowego. Mniejszy konkurent prawdopodobnie będzie więc musiał zmienić nazwę.