Członkowie zespołu Linkin Park wygrali na Twitterze z Donaldem Trumpem. Ten ostatni, walczący o drugą kadencję jako prezydent USA, bez zezwolenia zespołu wykorzystywał na Twitterze utwór Linkin Park „In the End” w ramach swojej kampanii. Zespół wymógł na Twitterze usunięcie utworu.
W USA trwa właśnie kampania prezydencka, w której bierze udział również obecnie urzędujący prezydent, Donald Trump. To właśnie w celach związanych z kampanią umieścił on na Twitterze klip do piosenki „In the End”, wykonywanej oryginalnie przez zespół Linkin Park, tu – w aranżacji Tommee Profitt z udziałem Fleurie i Jung Youth. Czas umieszczenia piosenki na koncie Trumpa był wyjątkowo niefortunny, jako że przypadł dokładnie na trzecią rocznicę samobójczej śmierci wokalisty Linkin Park, Chestera Benningtona.
Teraz jego koledzy z zespołu, który po tragicznej śmierci Chestera zawiesił działalność, zażądali od Twittera usunięcia twitta z piosenką, wskazując na naruszenie własności intelektualnej. Zespół wskazał, że nigdy nie wyraził zgody na wykorzystanie przez Donalda Trumpa swojej piosenki. Sam wokalista Linkin park jeszcze za życia mówił natomiast, że „Trump jest gorszym zagrożeniem dla USA niż terroryzm”.
Protest zespołu, który wskazywał na naruszenie praw autorskich, przyniósł oczekiwany skutek – Twitter usunął kontrowersyjne wideo. Co ciekawe, nie jest to pierwszy przypadek, kiedy aktualnie urzędujący prezydent USA naruszył prawa autorskie, wykorzystując popularne piosenki bez zgody ich twórców dla swoich działań politycznych. Do tej pory w takich sprawach o naruszeniach swoich praw mówiły takie gwiazdy niepopierające obecnego prezydenta USA, jak Adele, Aerosmith czy The Rolling Stones.