Naruszenia w kampanii wyborczej

Kompozytor Zbigniew Preisner oskarża sztab obecnie urzędującego prezydenta i jednocześnie kandydata w wyborach, które odbędą się w niedzielę 28 czerwca 2020 r., o naruszenie jego praw autorskich do piosenki „Miejcie nadzieję”. Została ona bez zgody kompozytora wykorzystana podczas kampanii prezydenckiej Andrzeja Dudy.

 

Utwór „Miejcie nadzieję” został skomponowany przez Preisnera i po raz pierwszy wykonany w latach 80., do tekstu poety Adama Asnyka. Teraz został on bez zgody swojego twórcy wykorzystany podczas kampanii prezydenckiej, a mianowicie był on odtwarzany z pojazdu, którym porusza się po Polsce Andrzej Duda wraz ze swoim sztabem wyborczym, tak zwanego „Dudabusa”. Piosenka rozlegała się podczas wiecu wyborczego na Rynku Głównym w Krakowie.

Kompozytor, kiedy dowiedział się o takim działaniu, stwierdził, że nie popiera kandydatury Andrzeja Dudy i nie życzy sobie wykorzystywania jego twórczości do promocji tego kandydata na prezydenta. Muzyk zapowiedział również złożenie pozwu o naruszenie praw autorskich. Być może Preisner ma już dość naruszeń jego praw do utworów muzycznych w związku z polityczna działalnością partii Prawo i Sprawiedliwość, z której wywodzi się urzędujący prezydent.

Jeszcze w 2013 r. piosenka skomponowana przez Zbigniewa Preisnera została odtworzona w Krakowie bez zgody kompozytora. Tym razem utwór został wykorzystany na wiecu PiS, w trzecią rocznicę pogrzebu tragicznie zmarłej pary prezydenckiej, Lecha i Marii Kaczyńskich, na Wawelu. Już wówczas kompozytor wypowiadał się w mediach, że „nie chce być wycieraczką PiS”.

Krypto-znak towarowy

Nazwa i logo kryptowaluty bitcoin zostały zarejestrowane w hiszpańskim Urzędzie ds. Patentów i Znaków Towarowych. Działając za pośrednictwem pełnomocnika, osoba fizyczna zarejestrowała słowno-graficzne oznaczenie „bitcoin” na poziomie krajowym.

 

Nazwa „bitcoin” oraz logo kryptowaluty przedstawiające stylizowaną, białą literę „B” na pomarańczowym tle w kształcie monety, zostały zarejestrowane w Hiszpanii przez tamtejszy urząd odpowiedzialny za ochronę takich praw, w postaci słowno-graficznego znaku towarowego. Uprawniony do oznaczenia, zapytany w wywiadzie, dlaczego podjął inicjatywę ochrony akurat takiej własności intelektualnej, odpowiedział, że jest on sprzedawcą bitcoinów i oferuje na rynku usługi kupna i sprzedaży tej najpopularniejszej z kryptowalut. Chciał w związku z tym, aby każdy nowy użytkownik jego serwisu mógł poczuć się w 100% bezpieczny, będąc obsługiwanym z dala od oszustów, którzy również używają nazwy „bitcoin”, jednak w nieuczciwych celach.

Temat kryptowalut, w tym najbardziej popularnej z nich – bitcoina, staje się coraz bardziej popularny. Jako ciekawostkę można wskazać, że od jakiegoś czasu w Warszawie dostępne są specjalne bankomaty, w których można kupić bitcoiny.

Nie wszystkie państwa uznają jednak kryptowaluty, w tym bitcoiny, za pełnoprawną jednostkę walutową, środek płatniczy czy pieniądz elektroniczny. Tylko takie uznanie zapewnia natomiast legalność pozyskiwania kryptowalut poprzez ich wydobywanie, czyli tworzenie jednostek w ramach wbudowanego w system algorytmu. Co interesujące, zgodnie z wyrokiem Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, kryptowaluty w Unii Europejskiej są uznawane za prawny środek płatniczy w zakresie opodatkowania VAT.

Królewskie problemy ze znakiem towarowym

Brytyjski książę Harry i jego żona Meghan Markle znowu napotykają problemy w rejestracji znaku towarowego dla swojej działalności charytatywnej. Zgodnie z informacjami z brytyjskiego Urzędu Własności Intelektualnej, zgłoszenie znaku towarowego „Archewell Duke and Duchess of Sussex”, który jest nazwą ich nowej wspólnej organizacji charytatywnej, stoi w miejscu z powodu kilku problemów z początkowym etapem postępowania.

 

Jednym z głównych powodów zastoju jest to, że sformułowania i opisy towarów i usług wskazanych w zgłoszeniu są nieokreślone i zbyt szerokie. Zgłoszenie nie zostało też poprawnie podpisane. Książę Harry i Markle złożyli wniosek o znak towarowy dla fundacji Archewell 3 marca 2020 r. dla szerokiej gamy towarów i usług, w tym odzieży, materiałów edukacyjnych, czasopism, filmów, podcastów i strony internetowej zawierającej informacje na temat odżywiania, zdrowia i zdrowia psychicznego.

Para ogłosiła utworzenie swojej organizacji charytatywnej na początku kwietnia br. po zerwaniu z brytyjską rodziną królewską, co media społecznościowe natychmiast ochrzciły Megxitem. Para początkowo planowała zarejestrować znaki towarowe dla organizacji charytatywnej pod nazwą „Sussex Royal”, ale musiała wycofać zgłoszenie takiego znaku towarowego, ponieważ nie mogła już używać słowa „royal” dla swojej działalności po ustąpieniu z obowiązków królewskich. Nazwa Archewell została zainspirowana synem pary, Archiem, i greckim słowem „arche”, co oznacza „źródło akcji”.

Książę Harry i Markle podobno przesunęli datę premiery swojej organizacji charytatywnej, ponieważ „przekierowują swoje wysiłki na sprawę Black Lives Matter i szersze reperkusje pandemii COVID-19”, jak wynika z wypowiedzi prasowych.

Kontrowersyjne zgłoszenia

Brytyjski biznesmen złożył w tamtejszym Urzędzie Własności Intelektualnej zgłoszenia dwóch znaków towarowych: „I Can’t Breathe” (ang. nie mogę oddychać) i „Black Lives Matter” po śmierci George’a Floyda. Zgłoszenia wywołały na tyle duże poruszenie, że w ich sprawie wypowiedział się sam urząd.

 

Georgios Demetriou z Manchesteru twierdzi, że chce wykorzystywać oba znaki w celach charytatywnych, chociaż będzie starał się o opłaty licencyjne, jeśli ludzie użyją tych zwrotów. Oba oznaczenia dotyczą odzieży, a znak towarowy „I Can’t Breathe” jest również przeznaczony na opaski charytatywne. Brytyjski Urząd Własności Intelektualnej zareagował na oburzenie zgłoszeniem znaku towarowego „I Can’t Breathe” oraz drugiego oznaczenia w mediach społecznościowych. Internautom nie spodobała się próba monopolizacji hasła dotyczącego protestów społecznych, chociaż zgłaszający wypowiedział się, że planuje używać tych oznaczeń do uruchomienia organizacji non-profit, aby pomóc dzieciom znajdującym się w niekorzystnej sytuacji. Na ten cel mają być też przeznaczane opłaty licencyjne za wykorzystywanie znaków towarowych.

Zgłoszenia wywołały jednak duże oburzenie, a tweety o nich otrzymały tysiące retweetów. Na stronie Change.org znajduje się też petycja w tym temacie, która do tej pory otrzymała 1500 podpisów. W odpowiedzi brytyjski urząd opublikował tweeta na temat wyjaśnienia, w jaki sposób będzie rozpatrywać zgłoszenia: „Znaki towarowe i własność intelektualna dotykają każdej części współczesnego życia. Nasze decyzje są ważne nie tylko dla osób składających wniosek, ale także dla ogółu społeczeństwa i społeczności. Wprawdzie jesteśmy odpowiedzialni za sprawdzenie ważności takich zgłoszeń zgodnie z prawem znaków towarowych, niemniej decyzja, którą wydamy, nie obejdzie się bez uznania aktualnych i historycznych niesprawiedliwości. Jest to również powód, dla którego proces rejestracji umożliwia wnoszenie sprzeciwów przez społeczeństwo. Gdyby zgłoszenia te osiągnęły taki etap w procesie rejestracyjnym, IPO [Intellectual Property Office] z zadowoleniem przyjęłoby uwagi opinii publicznej”.

Takie wyjaśnienie jest bezprecedensowe i przedstawia emocjonalną reakcję na zgłoszenia znaków towarowych.

Roksana Węgiel pod ostrzałem

Młoda polska wokalistka, Roksana Węgiel, musiała zmierzyć się z nieprzyjemnymi oskarżeniami o plagiat. Chodzi o piosenkę „Nie z tej ziemi”, którą artystka wykonała wraz z zespołem Małe TGD.

 

Roksana Węgiel to zwyciężczyni 16. Konkursu Piosenki Eurowizja dla Dzieci. Obdarzona imponującym głosem nastolatka zaśpiewała ostatnio piosenkę „Nie z tej ziemi” i z tego powodu spotkały ją przykrości – internauci zarzucili Roksanie, że utwór, który wykonała, jest plagiatem piosenki „Physical” zagranicznej piosenkarki pop, Dua Lipy.

Zarzut plagiatu bardzo sobie wziął do serca zespół Małe TGD. W oświadczeniu prasowym zespół wskazał, że piosenka „Nie z tej ziemi” nie została napisana ani w warstwie słownej, ani muzycznej przez Roksanę Węgiel, która tylko zaśpiewała ją na zaproszenie zespołu. Autorem utworu jest Piotr Nazaruk, muzyk i kompozytor, dyrygent zespołu TGD oraz twórca piosenek zespołu Małe TGD. Co więcej, zespół zatrudnił znaną ekspertkę z zakresu praw autorskich do utworów muzycznych, będącą jednocześnie dyrygentką, aby przygotowała opinię na temat ewentualnych podobieństw między oboma utworami.

Z opinii wynika, że chociaż rzeczywiście pomiędzy obiema piosenkami występują podobieństwa, które może wychwycić uważny słuchacz, to jednak nie są one na tyle znaczne, aby można było mówić o plagiacie czy innym naruszeniu praw autorskich. Podobieństwa te są bowiem wynikiem zbliżonego, popowego stylu utworów, który wykorzystuje pewne rodzajowe elementy budowy piosenek.

Zespół Małe TGD wskazał też, że Roksana Węgiel nie powinna być adresatką oskarżeń o plagiat, skoro jedynie gościnnie uczestniczyła w wykonaniu utworu.