Frida Kahlo nie dla każdego

Spółka Frida Kahlo Corporation wniosła pozew o naruszenie praw do znaków towarowych w związku z wykorzystywaniem wizerunku nieżyjącej artystki.

 

Firma kontrolująca wizerunek zmarłej w 1954 r. Fridy Kahlo wniosła pod koniec lutego 2024 r. dwa pozwy przeciwko sprzedawcom internetowym, twierdząc, że oferowali oni produkty związane z kultową meksykańską artystką w ramach nieuprawnionego użycia znaków towarowych firmy. Firma żąda zwrotu całości zysków, jakie rzekomi naruszyciele osiągnęli ze sprzedaży towarów oznaczonych wizerunkiem malarki oraz 2 milionów dolarów za każde kolejne bezprawne użycie jej znaków towarowych.

Siostrzenica Fridy Kahlo, Isolda Pinedo Kahlo i wenezuelski biznesmen Carlos Dorado założyli firmę znaną jako Frida Kahlo Corporation w 2004 r. Jest ona właścicielem ponad dwudziestu znaków towarowych związanych z Fridą Kahlo , obejmujących zarówno nazwisko, jak i wizerunek artystki, chronionych dla całej gamy towarów, od mydeł, poprzez obcinacze do cygar, aż po naczynia kuchenne ozdobione jej podobizną lub dziełami.

Firma twierdzi w pozwie, że sprzedawcy internetowi działali pod fikcyjnymi nazwami, aby sprzedawać produkty m. in. na platformie sprzedażowej Amazon, pozyskując produkty ze wspólnego źródła i współpracując jednocześnie w celu uniknięcia kontroli prawnej.

Nie jest to pierwsza batalia prawna, jaką Frida Kahlo Corporation toczy o zachowanie kontroli nad wizerunkiem i twórczością słynnej meksykańskiej artystki.

Frida Kahlo była aktywna w komunistycznych i antyimperialistycznych kręgach politycznych, a polityka miała duży wpływ na jej twórczość. Czerpała inspirację z rewolucji meksykańskiej z 1910 r. i jej następstw, włączała motywy celebrujące kobiecość, naturę i rdzenność Mezoameryki oraz piętnowała systemy kapitalistyczne w USA i Europie. Aktualne próby spieniężenia dziedzictwa artystki mogą się więc wydawać na tym tle głęboko ironiczne.

Warner Music przed sądem

Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych rozpatruje spór z udziałem Warner Music dotyczący szkody związanej z naruszeniem praw autorskich.

 

Chociaż w połowie lutego 2024 r. sędziowie Sądu Najwyższego USA zasygnalizowali, że mogą niedługo zakończyć spór prawny pomiędzy producentem muzycznym z Miami a spółką Warner Music, to aktualnie może powstać nowa odnoga sporu w zakresie piosenki rapera Flo Rida.

Niektórzy z sędziów podczas rozprawy w tej sprawie kwestionowali, czy powinni rozstrzygnąć zagadnienie odszkodowania podniesione w pozwie wniesionym przez Shermana Nealy’ego przeciwko Warner Music, zanim w odrębnym postępowaniu nie rozstrzygną właściwego terminu na wniesienie pozwu dotyczącego ustalenia praw autorskich.

W toku sporu dwa wydawnictwa muzyczne – Warner Chappell należące do Warner Music oraz Artist Publishing Group – odwołały się od orzeczenia sądu niższej instancji, zgodnie z którym pozwani w sprawach o naruszenie praw autorskich mogą zostać pociągnięci do odpowiedzialności za działania, które miały miejsce przed upływem trzyletniego okresu przedawnienia się takiego postępowania.

Nealy wskazywał, że jego wytwórnia Music Specialist jest właścicielem praw autorskich do elektronicznej piosenki tanecznej „Jam the Box” Tony’ego Butlera, znanego również jako Pretty Tony. Artysta Warner Music, Flo Rida, włączył fragmenty „Jam the Box” do swojej piosenki „In the Ayer” z 2008 r. Wytwórnia Nealy’ego zaprzestała działalności, kiedy w 1989 r. zaczął on odbywać karę 20 lat więzienia za dystrybucję kokainy. Drugi wyrok odbywał w latach 2012–2015. W 2018 r. Nealy pozwał Warner Chappell, argumentując, że spółka zawarła nieważną umowę licencji na „Jam the Box” z jego byłym partnerem biznesowym, gdy on sam przebywał w więzieniu. Producent oświadczył, że o licencji dowiedział się dopiero w 2016 r. i zażądał odszkodowania za naruszenia praw autorskich.

Sąd federalny stwierdził jednak, że Nealy może uzyskać odszkodowanie jedynie za naruszenie, które miało miejsce w ciągu trzech lat przed złożeniem pozwu, na podstawie przepisów o przedawnieniu w zakresie wnoszenia powództw o naruszenie praw autorskich po odkryciu roszczenia. Amerykańskie sądy dochodzą jednak do sprzecznych wniosków w tej kwestii.

Tymczasem, w polskim systemie prawnym, jeśli sprawa uległa przedawnieniu, to samo wnoszenie pozwu może już nie mieć większego sensu.

Czyje są Threads?

Spółka Meta stanęła przed problemem sporu prawnego w kwestii znaku towarowego „Threads” z brytyjską firmą zajmującą się oprogramowaniem.

 

Meta i firma Threads Software Limited z siedzibą w Wielkiej Brytanii toczą spór prawny w związku z zarzutem naruszenia praw do znaku towarowego. Spór ten uwydatnia wyzwania, przed jakimi stają mniejsze firmy, gdy giganci technologiczni naruszają prawa do należącej do nich wcześniej marki i rodzi pytania o dynamikę władzy w branży technologicznej.

We współczesnej bitwie Dawida z Goliatem Meta, gigant stojący za nowo uruchomioną platformą mediów społecznościowych Threads, wdał się w spór z Threads Software Limited, brytyjską firmą zajmującą się oprogramowaniem. Sednem tego sporu jest zarzut naruszenia znaku towarowego, a historia ta podkreśla wyzwania, przed jakimi stają mniejsze firmy, gdy giganci technologiczni wkraczają w ich domenę.

Konflikt zaognił się, gdy Meta, za pośrednictwem swoich pełnomocników w Wielkiej Brytanii, próbowała unieważnić ochronę znaków towarowych posiadaną przez Threads Software. Najnowszą ambicją Meta jest bowiem umocnienie swojej pozycji lidera mediów społecznościowych dzięki usłudze Threads. Jednak firma Threads Software Limited, która od 2014 r. rozwija swoje inteligentne centrum wiadomości, wyraziła obawy dotyczące potencjalnego wprowadzenia konsumentów w błąd ze względu na identyczność nazw usług. Odpowiedź Meta była daleka od ugodowej – strona Threads Software na Facebooku została bezceremonialnie usunięta.

Potyczka prawna pomiędzy Meta i Threads Software Limited to coś więcej niż tylko spór o nazwę. Jest to odzwierciedlenie ciągłego napięcia między innowacjami a prawami własności intelektualnej w szybko rozwijającym się sektorze technologicznym. Dla mniejszych firm, takich jak Threads Software, znaki towarowe są ratunkiem, jedynym sposobem na ochronę ich innowacji przed przyćmieniem lub zawłaszczeniem przez większe podmioty. Konfrontacja pomiędzy Meta i Threads Software Limited zagłębia się więc w kwestie, które wykraczają daleko poza salą sądową.

Audi walczy na antypodach

Chiński nowicjusz na motoryzacyjnym rynku, firma Nio, właśnie stanęła w Australii przed wyzwaniem dotyczącym znaku towarowego, w sporze przeciwko Audi.

 

Audi może konkretnie przeszkodzić planom chińskiej marki samochodów elektrycznych Nio, które mają pojawić się na rynku w różnych państwach, w tym w Australii, do 2025 r. Rzecznik Audi Australia wydał oświadczenie prasowe, w którym stwierdził, że Audi, podobnie jak wiele firm odnoszących sukcesy na rynku, zawsze stara się kompleksowo chronić swoje prawa do znaków towarowych. Wiele modeli tej marki jest sprzedawanych od ponad 20 lat, a ich postać jest ikoniczna zarówno dla marki, jak i dla jej klientów. Dotyczy to również, a nawet szczególnie, sportowych modeli S.

Firma Nio wybrała, zdaniem Audi, na rynek australijski oznaczenia modeli, które naruszają prawa do znaków towarowych Audi. Audi wniosło sprzeciwy wobec zgłoszeń znaków towarowych Nio na terytorium Australii odnoszących się do nazw planowanych modeli, które według luksusowej niemieckiej marki zbyt mocno przypominają oznaczenia jej własnych samochodów. Konkretnie, Audi sprzeciwiło się zgłoszeniu przez Nio znaków towarowych oznaczeń „ES6”, „ES7” i „ES8”.

Audi oferuje obecnie w Australii wyczynowe modele S6, S7 i S8 i twierdzi, że oznaczenia Nio naruszają lokalne przepisy dotyczące znaków towarowych. W swoich pismach przedstawiciele Audi twierdzą, że takie używanie znaków towarowych jest sprzeczne z prawem i może wprowadzać w błąd konsumentów, ze względu na łudzące podobieństwo między tymi oznaczeniami.

Powszechną praktyką branżową jest dodanie litery „E” na początku nazwy modelu w celu odróżnienia wersji elektrycznej. Nio po raz pierwszy zaprezentowało elektrycznego SUV-a ES8 w grudniu 2017 r. W grudniu 2018 r. został ujawniony mniejszy i tańszy elektryczny SUV firmy, Nio ES6. ES7 został zaś zaprezentowany dopiero w czerwcu 2022 r.

 

Nieczyste zagranie

Na nieco ponad tydzień przed rozpoczęciem Pucharu Świata w Rugby we Francji Greenpeace uruchomiło kampanię „Total Pollution: A Dirty Game” („Totalne zanieczyszczenie: brudna gra”), której celem była krytyka sponsorowania turnieju przez TotalEnergys.

 

Zdaniem Greenpeace, wsparcie to ma na celu greenwashing w zakresie działań niszczących klimat ze strony TotalEnergys. Film opublikowany na potrzeby kampanii wyraźnie nawiązywał do meczu otwarcia turnieju, który odbył się 8 września br. pomiędzy gospodarzami (Francją) a Nową Zelandią. Na filmie powódź ropy unosi się z banera reklamowego TotalEnergys, zalewając boisko i trybuny oraz stadion. Film kończy się stwierdzeniem Greenpeace, że „przemysł paliw kopalnych produkuje stadion pełen ropy co 3 godziny i 37 minut”.

Na filmie można zobaczyć słowno-graficzny znak towarowy „Rugby World Cup France 2023”, którego właścicielem jest Rugby World Cup Limited (RWCL) jako podmiot odpowiedzialny za organizację Pucharu Świata w Rugby.

Okazuje się, że pełnomocnik RWCL wysłał list do Greenpeace z zaznaczeniem, że wykorzystywanie przez organizację własności intelektualnej RWCL nie zostało autoryzowane przez RWCL, w związku z czym narusza własność intelektualną tego podmiotu. Pismo wzywało też do natychmiastowego zaprzestania rozpowszechniania filmiku.

Greenpeace uważa jednak, że nie doszło do niewłaściwego użycia znaku towarowego ani naruszenia praw RWCL. Organizacja odpowiedziała, że europejskie prawo dotyczące znaków towarowych dopuszcza używanie zarejestrowanego znaku towarowego przez osoby trzecie, o ile nie ma to na celu handlu towarami lub oferowania usług. Ponieważ Greenpeace jest organizacją non-profit, może skorzystać z tego wyjątku, aby kontynuować akcję „Total Pollution: A Dirty Game”. Pełnomocnik RWCL stwierdził, że RWCL nie zamierza podejmować dalszych działań prawnych w tej sprawie.