Performance artystyczno-sądowy

Czy zdjęcie odzwierciedlające jedną ze scen performance’u artystycznego samo w sobie jest utworem w rozumieniu prawa autorskiego? Na takie pytanie musiał w tym miesiącu odpowiedzieć Sąd Apelacyjny w Warszawie. Spór powstał pomiędzy artystą Grzegorzem Kowalskim, wykładowcą warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych i fotografem Wiktorem Guttem z jednej strony a Piotrem Uklańskim, artystą wideo i performerem z drugiej.

 

W 2012 r. Piotr Uklański opublikował zdjęcie przedstawiające twarz Grzegorza Kowalskiego z leżącym na niej kurzymi wnętrznościami. Zdjęcie pochodzi z lat 70. XX w. i jest wynikiem pytania Wiktora Gutta, jak Kowalski przedstawiłby się „jako Hitler”. Odpowiedź artysty: „Z bebechami na twarzy”, stanowiła podstawę pod swoisty performance, uwieczniony na zdjęciach przez Gutta.  Jedno ze zdjęć, właśnie to przedstawiające twarz Kowalskiego, zostało opublikowane w albumie przygotowanym przez Piotra Uklańskiego pt. „Sztuka polska lat 70. Awangarda”. Zostało też ono pokazane na jego autorskiej wystawie „Polska Neoawangarda” w Nowym Jorku.

O działaniach komercyjnych Uklańskiego związanych ze sporną fotografią dowiedzieli się Kowalski i Gutt. Obaj wnieśli do sądu sprawy o naruszenie ich praw. Fotograf – autor zdjęcia – wskazał, że seria zdjęć, której części była sporna fotografia, była „emanacją idei i integralną częścią procesu, w którym fotografia jest elementem większej całości”. Zdjęcie nie miało być w związku z tym wykorzystywane w sposób komercyjny. Artyści zażądali usunięcia wskazanych w pozwach prac z wystaw Piotra Uklańskiego, zaprzestania ich reprodukcji i wystawiania w jakimkolwiek kontekście. Działania Uklańskiego uznali zaś za naruszenie ich osobistych praw autorskich.

Sąd okręgowy rozpatrujący sprawę miał trudny orzech do zgryzienia. W 1976 r., kiedy powstała sporna fotografia, zdjęcie to nie było chronione prawem autorskim, ponieważ w myśl obowiązującej wówczas ustawy prawo takie nie chroniło fotografii, o ile jej autor tego nie zastrzegł. Sąd uznał jednak, że sporne zdjęcie stanowiło element serii fotografii dokumentujących performance, a seria objęta już była ochroną prawnoautorską na podstawie obowiązujących wówczas przepisów.

Sprawa trafiła do sądu apelacyjnego. Sąd Apelacyjny w Warszawie wydał jeszcze ciekawsze orzeczenie –  stwierdził, że nie ma znaczenia, czy z ochrony korzysta jedno zdjęcie czy też seria zdjęć, ponieważ utworem, do którego prawa autorskie w tym przypadku naruszono, jest performance.