Wiedźmin nie dostanie swojej planety

Międzynarodowa Unia Astronomiczna (IAU), która obchodzi w kończącym się roku stulecie działalności, nie zgodziła się na nazwanie gwiazdy oraz planety imionami „Geralt” i „Ciri”. Taka opcja wygrała internetowe głosowanie w Polsce, w ramach możliwości nazwania kosmicznych obiektów udostępnionej przez IAU z okazji okrągłej rocznicy.

 

Taka możliwość została zaproponowana przez Agencję wszystkim krajom. Głosowanie miało dotyczyć siedmiu par oznaczeń dla gwiazdy i planety w przypadku każdego z państw. Głosy można było oddawać do końca października tego roku. Te siedem nazw zostało wyłonionych z poprzedniej części plebiscytu, z puli niemal trzech tysięcy oznaczeń. Do finałowej siódemki trafiły pary: Geralt i Ciri, Jantar i Wolin, Piast i Lech, Polon i Rad, Solaris i Pirx, Swarog i Weles, Twardowski i Boruta, a więc dotyczące zarówno literatury, jak i nauki czy słowiańskich wierzeń.

Internetowe głosowanie znaczącą przewagą wygrała para bohaterów z książek Andrzeja Sapkowskiego, wiedźmin Geralt i jego podopieczna, Ciri. Być może miało na to wpływ przygotowanie serialu „Wiedźmin” produkowanego przez platformę streamingową Netflix, na podstawie serii książek polskiego pisarza. Kampania reklamowa z udziałem gwiazd ekranu rozpalała wyobraźnię.

Niestety, wiedźmińska gorączka najwyraźniej ominęła Międzynarodową Unię Astronomiczną. Organizacja, do której należał decydujący głos co do doboru nazwy, zdecydowała się wybrać drugą parę z kolei – Solaris i Pirx, nazwy wzięte z twórczości pisarza Stanisława Lema. Nie wiadomo, jakimi motywami kierowała się Agencja. Być może uznano, że książki Lema są jednak bardziej rozpoznawalne na świecie, niż twórczość Sapkowskiego. Powodem mogło być również to, że „Geralt” to znak towarowy, zarejestrowany na terytorium Unii Europejskiej zarówno na rzecz Andrzeja Sapkowskiego, jak i polskiego twórcy gier o Białym Wilku, spółki CD Projekt.

Brytyjska lady walczy

Brytyjska firma produkująca gin została zobowiązana do zapłaty kosztów prawnych w sporze z dame Verą Lynn w wysokości 1800 funtów po tym, jak przegrała sprawę dotyczącą próby rejestracji znaku towarowego obejmującego imię i nazwisko tej przedwojennej piosenkarki, odznaczonej tytułem lordowskim.

 

Spółka Halewood International złożyła wniosek o rejestrację w Wielkiej Brytanii znaku towarowego „Vera Lynn” w czerwcu zeszłego roku, rzekomo ze względu na jego użycie w angielskim slangu cockney, gdzie fraza ta rymuje się ze słowem „gin”. 102-latka sprzeciwiła się temu, twierdząc, że używanie jej imienia i nazwiska może wprowadzać konsumentów w błąd i być postrzegane jako efekt współpracy marketingowej dotyczącej tego alkoholowego produktu.

Brytyjska firma twierdziła, że nazwisko Vera Lynn jest bardziej znane jako element slangu cockney, niż jako nazwisko piosenkarki. Brytyjski urząd rejestrujący znaki towarowe nie zgodził się jednak z takim twierdzeniem. W decyzji urząd wskazał, że produkująca gin spółka nie przedstawiła żadnego dowodu na poziom zrozumienia slangu cockney w Wielkiej Brytanii ani żadnego innego materiału dowodowego, który zilustrowałby poziom świadomości terminu „Vera Lynn” w odniesieniu do ginu.

W decyzji wskazano, że przedstawione w toku sprawy dowody były dalekie od wykazania, iż ​​właściwy krąg odbiorców napojów alkoholowych, po spotkaniu z oznaczeniem „Vera Lynn”, zobaczy w nim rymowane odniesienie do ginu, zamiast skojarzyć je z artystką estradową Verą Lynn, która działa w branży rozrywkowej od 84 lat. Piosenkarka, która wystąpiła w filmie „We’ll Meet Again”, jest popularna w wielkiej Brytanii od czasów drugiej wojny światowej, a jej nazwisko jest niezarejestrowanym znakiem towarowym dla jej muzyki od 1939 r. Dame Vera znana jest również ze swojej działalności charytatywnej, w tym obejmującej wsparcie byłych żołnierzy, niepełnosprawnych dzieci i walkę z rakiem piersi.

Liściasty znak towarowy

Sąd Unii Europejskiej odmówił ochrony oznaczeniu CANNABIS STORE AMSTERDAM w charakterze unijnego znaku towarowego. Oznaczenie zostało zgłoszone w Urzędzie Unii Europejskiej ds. Własności Intelektualnej (EUIPO) w 2016 r., dla takich towarów, jak m. in. wypieki, wyroby cukiernicze, czekolada i desery, napoje bezalkoholowe, piwo czy usługi zaopatrzenia w żywność i napoje.

 

Marihuana to używka, o którą od lat toczą się międzynarodowe boje. Zwolennicy jej legalizacji twierdzą, że niczym nie różni się ona od alkoholu czy papierosów, zaś przeciwnicy wskazują, że legalizacja marihuany zwiększyłaby zainteresowanie tym produktem wśród osób dotychczas niekorzystających z takich używek.

Po legalizacji marihuany w niektórych stanach USA jeden z czynników jej dotyczących rzeczywiście się zwiększył, a było to zainteresowanie rejestracją znaków towarowych na produkty z tą substancją. Ten trend dotarł również do Europy. Jednym z kontrowersyjnych zgłoszeń był złożony w EUIPO wniosek o rejestrację znaku CANNABIS STORE AMSTERDAM składającego się z takiego właśnie hasła umieszczonego na czarnym tle w zielone listki konopi. EUIPO odmówiło znakowi ochrony wskazując, ze zgłoszone oznaczenie nawiązuje do symbolu liścia marihuany, a symbol ten odnosi się do produktu psychotropowego. Zgłaszający wniósł odwołanie najpierw do Izby Odwoławczej EUIPO, a gdy to nie dało skutku – do Sądu UE.

Sąd nie przychylił się do twierdzeń zgłaszającego znak. Stwierdził, że co prawda marihuana nie jest rośliną (jak stwierdziło EUIPO), lecz substancją psychoaktywną, pozyskiwaną nie z liści konopi indyjskich, ale z suszonych kwiatostanów żeńskich roślin konopi indyjskich, ale jednak decydującym kryterium oceny niezgodności oznaczenia z porządkiem publicznym jest postrzeganie znaku towarowego przez właściwy krąg odbiorców, a krąg ten będzie postrzegał sporny znak jako kojarzony z marihuaną. Tym samym Sąd UE potwierdził, że takie oznaczenie nie może zostać zarejestrowane jako znak towarowy, jako sprzeczne z porządkiem publicznym.

„Top Gear” po rosyjsku

Brytyjska telewizja BBC miała w Rosji problem z ochroną znaku towarowego stanowiącego nazwę ciszącego się od lat dużą popularnością motoryzacyjnego show „Top Gear”. Rosyjskie przedsiębiorstwo chciało unieważnić znak BBC na podstawie własnego wcześniejszego prawa.

 

Znak towarowy „Top Gear”, będący nazwą popularnego programu motoryzacyjnego, został zarejestrowany w Rosji przez British Broadcasting Corporation (BBC) w 2015 r. Na terytorium Rosji był już jednak wówczas chroniony wcześniejszy znak „TopGear”, będący własnością rosyjskiej firmy, zarejestrowany w 2005 r. dla podobnych usług, ale rosyjski urząd nie znalazł podstaw do odmowy rejestracji oznaczenia BBC. W 2018 r. znak BBC został jednak unieważniony, na skutek wniosku wcześniejszego uprawnionego.

Brytyjska telewizja wniosła odwołanie od decyzji rosyjskiego urzędu do Trybunału Własności Intelektualnej, argumentując, że przedsiębiorca nadużył swojego prawa do znaku towarowego. BBC zwróciło się do Trybunału z odwołaniem o utrzymanie ochrony znaku towarowego „Top Gear”, a także złożyła wniosek o stwierdzenie wygaśnięcia wcześniejszego oznaczenia ze względu na jego nieużywanie.  Sąd utrzymał jednak w mocy decyzję rosyjskiego urzędu o unieważnieniu i stwierdził, że ani argument BBC w sprawie nadużycia prawa przez przedsiębiorcę, ani wygaszenie wcześniejszego znaku towarowego nie mogą mieć wpływu na wyrok.

Wyrok został jednak zaskarżony do Prezydium Trybunału Własności Intelektualnej, które uznało, że Trybunał powinien należycie rozważyć wygaszenie wcześniejszego znaku i wziąć pod uwagę stanowisko BBC, że przedsiębiorca nadużył swojego prawa do znaku towarowego. Trybunał wyjaśnił, że na podstawie okoliczności sprawy wniosek o unieważnienie znaku towarowego mógł stanowić nadużycie prawa. Wyrok pierwszej instancji został uchylony i zarządzono ponowne rozpoznanie sprawy.

W październiku Trybunał Własności Intelektualnej ponownie rozpatrzył sprawę i orzekł, że wniosek o unieważnienie znaku towarowego stanowi formę egzekwowania prawa do znaku towarowego i nie można uznać, że jego jedynym celem jest spowodowanie uszczerbku na innym znaku towarowym. Trybunał wskazał również, że głównym celem znaku towarowego jest identyfikacja towarów i usług, a właściciel znaku towarowego jest zobowiązany do używania swojego znaku. Jednak znak „TopGear” nigdy nie był używany ani przez rosyjską spółkę, która go zarejestrowała, ani przez przedsiębiorcę, który nabył znak, dlatego Trybunał wskazał, że rosyjski przedsiębiorca nabył znak towarowy z wcześniejszym pierwszeństwem wyłącznie w celu blokowania dozwolonego użytku znaku „Top Gear” przez BBC.

W rezultacie Trybunał orzekł, że zakup znaku towarowego i wniosek o unieważnienie stanowiły nadużycie prawa. W związku z tym Trybunał zadecydował, że wniosek o unieważnienie nie powinien był zostać przyjęty i unieważnił decyzję rosyjskiego urzędu.

Wegański rzeźnik

Pierwszy amerykański „wegański rzeźnik” walczy z Nestlé o znak towarowy do tego właśnie terminu. Amerykańska rodzinna firma Herbivorous Butcher chce prawa do wyłącznego używania znaku towarowego „vegan butcher” albo do pozostawienia tego oznaczenia bez rejestracji, aby inni drobni detaliści mogli go nadal używać.

 

Herbivorous Butcher to całkowicie wegański sklep w Minneapolis w USA, który oferuje szeroką gamę „mięs” i „serów” roślinnych. Aubry i Kale Walch, brat i siostra, otworzyli sklep w styczniu 2016 r. Był to wówczas pierwszy w historii całkowicie wegański „rzeźnik” w Stanach Zjednoczonych. Po latach doskonalenia receptur na całą gamę produktów, od bezmięsnego chorizo ​​po wegański camembert, Walchowie złożyli wniosek o rejestrację znaku towarowego na nazwę firmy, a także określenia „wegański rzeźnik”, „bezmięsne mięso”, „siostra rzeźnik” i „brat rzeźnik” („vegan butcher”, „meat-free meats”, „sister butcher”, „brother butcher”).

Cztery z tych znaków towarowych zostały zarejestrowane, ale Urząd Patentowy i Znaków Towarowych Stanów Zjednoczonych (USPTO) odmówił udzielenia ochrony „wegańskiemu rzeźnikowi”, uzasadniając swoją decyzję tym, że znak jest opisowy.

Co ciekawe, po odrzuceniu zgłoszenia znaku rodzeństwa Walchów do USPTO wpłynęło nowe, identyczne zgłoszenie, tym razem na rzecz Sweet Earth, producenta żywności pochodzenia roślinnego z grupy Nestlé. Tym razem wniosek o rejestrację oznaczenia „The Vegan Butcher” został uwzględniony.

W rezultacie, Walchowie zgłosili sprzeciw wobec zgłoszenia. Jeśli nie uda się osiągnąć ugody w tej sprawie, może więc dojść do sporu administracyjnego. Herbivorous Butcher walczy teraz już nie o prawo do samodzielnego używania oznaczenia „vegan butcher”, ale o to, by wyrażenie to pozostało bez rejestracji znaku towarowego, w domenie publicznej, aby inni przedsiębiorcy również mogli z niego korzystać. Młodzi „wegańscy rzeźnicy” słusznie wskazują, że skoro USPTO uznał, że oznaczenie to jest opisowe, to powinno takim pozostać również wobec Nestlé.