Piekielne zamieszanie

Raper Lil Nas X przerobił buty sportowe marki Nike w celu promowania swojej nowej piosenki. Słynnemu producentowi obuwia taki ruch nie spodobał się na tyle, że pozwał muzyka o naruszenie praw do znaku towarowego.

 

Wiele podmiotów działających na rynku wychodzi z założenia, że nieważne, jak mówią, ważne, aby mówili. Z takiego założenia nie wychodzi jednak najwyraźniej firma Nike. Producentowi odzieży i obuwia sportowego nie spodobały się piekielne konotacje, które dopisali ich butom raper Lil Nas X i kolektyw artystyczny MSCHF. W ramach promowania nowej piosenki „Montero (Call Me By Your Name)” i teledysku do niej wydanych przez Lil Nasa X na aukcjach internetowych pojawiło się 666 par czarno-czerwonych butów sportowych, które według reklamy miały zawierać na podeszwie „prawdziwą ludzką krew”.

Przemodelowane „szatańskie buty” (oferowane jako „Satan Shoes”) bazowały na modelu Nike Air Max 97 i zostały wzbogacone o estetykę, której najwyraźniej nie pochwala Nike. Na butach pozostał znak towarowy Nike, charakterystyczna „łyżwa”, dodano na nich natomiast odwrócony krzyż, pentagram i odnoszący się do biblijnej Ewangelii św. Łukasza napis „Luke 10:18”. Obuwie zostało utrzymane w czarno-czerwonej kolorystyce i miało budzić skojarzenia z piekłem, jako że w klipie do swojej nowej piosenki właśnie tam trafia Lil Nas X.

Nike uznało takie wykorzystanie produktu firmy za naruszenie praw do znaku towarowego. Spółka obawia się, że konsumenci mogą mieć przez działania rapera negatywne skojarzenia ze znakiem towarowym Nike. Obawy Nike zyskały ucieleśnienie w postaci pozwu wniesionego przeciwko raperowi. Ten ostatni zamieścił na portalu YouTube filmik z przeprosinami za całą sytuację.

Przegrane Monopoly

Pójście na skróty producenta gry Monopoly może kosztować spółkę utratę znaku towarowego. Sąd Unii Europejskiej wydał w drugiej połowie kwietnia tego roku niekorzystny dla spółki Hasbro wyrok.

 

Hasbro, Inc. dokonała w 2010 r. w Urzędzie Unii Europejskiej ds. Własności Intelektualnej (EUIPO) zgłoszenia unijnego znaku towarowego dla wielu różnych towarów, w tym urządzeń naukowych, gier i artykułów sportowych. Znak został zarejestrowany. Spółka była również w dacie zgłoszenia właścicielem trzech wcześniejszych słownych unijnych znaków towarowych MONOPOLY. W 2015 r. firma Kreativni Događaji d.o.o. złożyła wniosek o unieważnienie prawa do zgłoszenia z 2010 r.

Zdaniem wnioskodawcy w momencie dokonywania zgłoszenia spornego znaku Hasbro działało w złej wierze ze względu na to, że zgłoszenie to stanowiło powtórne dokonanie zgłoszenia wcześniejszych znaków towarowych i miało na celu obejście obowiązku dowiedzenia rzeczywistego używania tych znaków. EUIPO oddaliło wniosek uznając, że ochrona tego samego znaku towarowego przez okres czternastu lat nie stanowi sama w sobie wskazówki co do zamiaru uchylenia się od obowiązku dowiedzenia rzeczywistego używania wcześniejszych znaków towarowych, a po drugie, że twierdzenia Kreativni Događaji nie zostały poparte dowodami wykazującymi złą wiarę Hasbro w momencie dokonywania zgłoszenia.

Wnioskodawca odwołał się od decyzji i uzyskał korzystny dla siebie rezultat. Izba Odwoławcza stwierdziła, że Hasbro celowo ponowiło zgłoszenie znaku towarowego MONOPOLY w celu objęcia nim również towarów i usług, które były już oznaczane wcześniejszymi znakami towarowymi. Korzyść z tej strategii polega na tym, że spółka nie musiałaby dowodzić rzeczywistego używania spornego znaku towarowego w postępowaniach w sprawie sprzeciwu.

Na tym etapie decyzję zakwestionowało z kolei Hasbro, odwołując się do Sądu UE. Sąd oddalił jednak skargę i wskazał, że uzasadnienie wymogu, zgodnie z którym znak towarowy musi być rzeczywiście używany, by być chronionym prawem Unii, zasadza się na okoliczności, że wpisania unijnego znaku towarowego do rejestru EUIPO nie można przyrównywać do złożenia w strategicznym i statycznym depozytorium przyznającym bezczynnemu posiadaczowi monopol prawny na czas nieokreślony. Sąd potwierdził również, że o ile powtórne zgłoszenia znaku towarowego nie są zakazane, o tyle takie zgłoszenie dokonane w celu uniknięcia konsekwencji braku używania wcześniejszych znaków towarowych może stanowić istotny element mogący dowodzić złej wiary zgłaszającego.

Moda na znaki towarowe

Sąd Unii Europejskiej oddalił skargę domu mody Chanel dotyczącą znaku towarowego w sprawie przeciwko Huawei.

 

Francuska luksusowa marka twierdziła, że nowe ​​logo sprzętu komputerowego chińskiej firmy technologicznej jest podobne do jej własnego, złożonego z podwójnego „C”. Sąd stwierdził jednak, że nie ma ryzyka, iż ​​ konsumenci zostaną wprowadzeni w błąd ze względu na ewentualne podobieństwo oznaczeń.

Sprawa rozpoczęła się od złożenia wniosku o rejestrację unijnego znaku towarowego przez Huawei w 2017 r. dla logo sprzętu komputerowego. Logo składa się dwóch połączonych liter U, wyglądających jak litera H:

Chanel starało się zablokować zgłoszenie, twierdząc, że oznaczenie, które Huawei chce mieć zarejestrowane, jest łudząco podobne do jego własnego kultowego logo z połączonymi C:

 

W 2019 r. Urząd Unii Europejskiej ds. Własności Intelektualnej (EUIPO) oddalił sprzeciw francuskiej marki. Chanel następnie odwołało się od decyzji EUIPO, a finalnie sprawa trafiła do luksemburskiego sądu. W swoim niedawnym wyroku sąd stwierdził, że sporne znaki graficzne nie są podobne. Znaki należy porównywać w postaci zgłoszonej i zarejestrowanej, bez zmiany ich orientacji w poziomie czy pionie. Zdaniem sądu, znaki Chanel mają bardziej zaokrąglone krzywe, grubsze linie i orientację poziomą, podczas gdy znak Huawei jest zorientowany pionowo. W konsekwencji sąd stwierdził, że ​​znaki są różne.

Chanel może się jeszcze odwołać od wyroku do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.

Muzyczna bitwa Apple z Beatlesami w tle

Apple wygrało właśnie sprawę dotyczącą muzycznego znaku towarowego, powołując się na znak Apple Corps.

 

Gigant technologiczny zwyciężył w najnowszej bitwie o znak towarowy dzięki wynikowi wcześniejszej znakowej wojny o jeszcze ważniejsze oznaczenie. Kiedy Apple zdecydowało się w 2015 r. wejść do biznesu streamingowego jako Apple Music – zamiast skorzystać z jakiejś odmiany swojej istniejącej już wówczas marki iTunes – firma ta chciała zarejestrować znak towarowy dla nazwy, którą wybrała dla swojej nowej platformy.

W 2016 r. amerykański muzyk jazzowy Charles Bertini wniósł jednak sprzeciw przeciwko rejestracji znaku towarowego w USA, jako że od lat 80. XX w. dawał w Nowym Jorku koncerty – a później realizował także inne projekty muzyczne – pod marką Apple Jazz. Twierdził więc, że zgłoszone oznaczenie „Apple Music” jest zbyt podobne do wcześniejszego znaku „Apple Jazz” i może powodować wprowadzenie w błąd konsumentów.

Co ciekawe, marka „Apple” zaczęła być wykorzystywana dla wszelkiego rodzaju muzycznych przedsięwzięć jeszcze w latach 60. XX wieku, przez legendarny zespół The Beatles, rękami spółki Apple Corps Fab Four. W wyniku ugodowego rozstrzygnięcia innego sporu w 2007 r. Apple Inc kupiło znaki towarowe Apple Corps, a następnie udzieliło licencji na nie z powrotem firmie założonej przez The Beatles. Oznacza to zatem, że w aktualnej bitwie prawnej z Bertinim Apple było w stanie argumentować, że posiada znak towarowy „Apple” związany z muzyką sięgający 1968 r., a zatem ma prawa wcześniejsze niż muzyk jazzowy, z którym prowadziło spór.

W kwietniu 2021 r. Izba ds. Badań Znaków Towarowych i Odwołań amerykańskiego Urzędu Patentowego przyjęła ten argument i wydała decyzję na korzyść Apple Inc. Przegrany muzyk może się jeszcze odwołać od decyzji.