Muzyczne niesnaski

The Weeknd i Nicolás Jaar zostali pozwani za naruszenie praw autorskich do utworu „Call Out My Name”. Muzycy, wraz z kanadyjskim producentem piosenki, Frankiem Dukesem, zostali pozwani przez producentów Suniela Foxa i Henry’ego Strange’a wskazujących, iż utwór The Weeknd z 2018 r. jest „uderzająco i zasadniczo podobny, jeśli nie identyczny”, z utworem Foxa i Strange’a z 2015 r. pt. „Vibeking”.

 

Zawierająca sample z utworu Nicolása Jaara „Killing Time” z 2016 r. piosenka „Call Out My Name” pojawiła się na pierwszej EP-ce The Weeknd, „My Dear Melancholy”. Piosenka zyskała największą liczbę pobrań w serwisie streamingowym Spotify już pierwszego dnia spośród wszystkich utworów wydanych w 2018 r. Do marca 2020 r. utwór sprzedano w 3 000 000 egzemplarzy w samych Stanach Zjednoczonych.

Pozew dotyczy naruszenia praw autorskich –  konkretnych podobieństw kompozycyjnych między oboma utworami. Oba są bowiem w tonacji molowej, jak również mają metrum 6/8, które jest mało rozpowszechnione w muzyce pop. Oba utwory grane są też w podobnym tempie oraz wykorzystują elementy elektroniki, ambience, popu, hip-hopu, rocka i R&B, aby osiągnąć szczególne, melancholijne brzmienie. Tak rzekome naruszenie uzasadniają powodowie.

Zarzuty naruszenia praw autorskich do utworów muzycznych, czy nawet ich splagiatowania, pojawiają się w muzyce pop dość często. Niektóre popularne przeboje niewiele się od siebie różnią, na co z pewnością ma wpływ wykorzystywanie w nich pewnych sprawdzonych kompozycji czy tempa.