Waleczny Tygrys przegrywa przed Sądem Najwyższym

Sąd Najwyższy wydal wyrok w sprawie trwającego od lat sporu byłego boksera Dariusza „Tigera” Michalczewskiego i podkrakowskiej spółki Food Care produkującej artykuły spożywcze. Przedmiotem sporu było używanie przez tę ostatnią oznaczenia „Tiger” dla napojów energetycznych. Teraz okazuje się, że były pięściarz może nie dostać w tej sprawie odszkodowania w kwocie ponad 2 milionów zł, którego się spodziewał.

Pod koniec października 2020 r. odbyła się przed Sądem Najwyższym rozprawa w sporze Dariusza „Tigera” Michalczewskiego i spółki Food Care. Zarówno były bokser, jak i producent m. in. napojów energetycznych współpracowali kiedyś razem. Food Care produkowało i sprzedawało napoje energetyczne pod nazwą „Tiger”, które były firmowane twarzą i nazwiskiem Michalczewskiego. Po jakimś czasie współpraca przestała jednak iść dobrze i Michalczewski zakończył wspólną działalność z Food Care.

Pomimo to, spółka nie przestała jednak wprowadzać do obrotu napojów „Tiger”, najpierw pod tą samą nazwą, a potem co prawda jej nie używając, ale sugerując, poprzez zakrycie części napisu rysunkiem śladu pazurów dzikiego zwierzęcia. Michalczewski uznał takie działania za czyn nieuczciwej konkurencji, jak również naruszenie praw do znaku towarowego i dóbr osobistych. W pozwie przeciwko Food Care były bokser żądał 21 milionów zł za rzekome naruszenia. Krakowski sąd okręgowy zasądził jednak o wiele niższe odszkodowanie – 2,4 miliona. Teraz Michalczewski może jednak nie dostać nawet tego.

W październikowym wyroku Sąd Najwyższy wskazał, że przydomek nie stanowi dobra osobistego. W związku z tym, takie oznaczenie nie podlega ochronie na gruncie przepisów o dobrach osobistych. W związku z tym Michalczewski nie może liczyć na odszkodowanie za posłużenie się w celach komercyjnych nazwą „Tiger” jako przydomkiem.

Wyrok Sądu Najwyższego nie wyklucza jednak dochodzenia roszczeń za naruszenie przydomku w ramach przepisów o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji czy w ramach ochrony znaku towarowego.