Spiker wyścigów konnych pozwał firmę producencką Weinstein Co., twierdząc, że naruszyła ona w jednym ze swoich filmów prawa do jego znaku towarowego. Chodzi o film z 2014 r. z Billem Murrayem, pod tytułem „St. Vincent” (w Polsce wyświetlany jako „Mów mi Vincent”).
Spiker Dave Johnson zaczął wykorzystywać podczas gonitw konnych w Illinois w latach 60. XX w. frazę „And down the stretch they come!” (ang. I biegną wzdłuż odcinka!). Powiedzonko stało się popularne, gdy Johnson przeniósł się w latach 70. do Santa Anita Park i zaczął go używać w audycjach radiowych „Triple Crown” w Radiu ABC.
Z biegiem lat inni spikerzy zapożyczyli chwytliwą frazę. Stała się też ona jedną z ulubionych odzywek prowadzącego popularny talk show „Late Night with David Letterman”, Davida Lettermana. W 2012 r. Johnson zarejestrował swoje charakterystyczne powiedzonko jako znak towarowy. W trzy lata później w wywiadzie dla „New York Timesa” powiedział, że zainspirował go do takiego kroku spiker bokserski Michael Buffer, który zarabia sporo pieniędzy dzięki swojemu zastrzeżonemu jako znak towarowy zwrotowi „Let’s get ready to rumble.”
W pozwie federalnym złożonym w sądzie w Nowym Jorku Johnson kwestionuje użycie swojego znaku towarowego przez postać graną przez Billa Murraya w filmie „St. Vincent”. Murray gra w nim emerytowanego alkoholika, będącego wiecznie w złym humorze, który regularnie gra na wyścigach konnych.
W pozwie wskazano, że umieszczenie słów chronionych prawem ochronnym w ustach takiego rodzaju bohatera narusza, szkodzi i niszczy reputację twórcy i właściciela tego oznaczenia, Dave’a Johnsona, postaci powszechnie szanowanej w branży rozrywki i transmisji sportowych.
Drugą ze spółek pozwanych przez spikera wyścigów konnych jest Chernin Entertainment, we współpracy z którą film był produkowany. To być może ta spółka poniesie ewentualną odpowiedzialność, jeśli naruszenie zostanie uznane, jako że Weinstein Co. ogłosiła w ubiegłym roku upadłość po skandalu związanym z nadużyciami seksualnymi Harveya Weinsteina.