Amber Gold na sprzedaż

Nazwa „Amber Gold” nie kojarzy się w Polsce zbyt dobrze. W grudniu ubiegłego roku chętni na zakup takiego znaku towarowego mogli go nabyć w ramach wyprzedawania przez syndyka majątku pozostałego jeszcze po niechlubnej piramidzie finansowej.

 

Początkowo nic nie zapowiadało, że działalność prowadzona pod szyldem Amber Gold zakończy się głośną aferą. Firma ta podawała się za pierwszy dom składowy w Polsce. Zajmowała się składowaniem metali szlachetnych, inwestowała w złoto i inne kruszce, a także oferowała klientom kontrowersyjne lokaty w złoto, srebro i platynę. Komisja Nadzoru Finansowego ostrzegała jednak, że Amber Gold nie posiada jej zezwolenia na wykonywanie czynności bankowych. Pomimo kontrowersji i ostrzeżeń, chętnych na inwestycje o wysokiej stopie zwrotu było wielu. Na tyle, że spółka pozyskała od klientów około 840 mln zł.

Założona w 2009 r. Amber Gold szybowała wysoko, i to dosłownie – była głównym udziałowcem linii lotniczych OLT Express. Sielanka nie potrwała jednak długo. W 2012 r. spółka została zlikwidowana, a jej założyciel usłyszał szereg zarzutów, takich jak poświadczenia nieprawdy, nieskładanie sprawozdań finansowych spółki czy prowadzenie działalności kantorowej bez wpisu do rejestru i działalności bankowej bez zezwolenia.

Po rzekomych zyskach nie został nawet ślad. Amber Gold była winna swoim wierzycielom około 600 mln zł. W lipcu 2017 r. syndyk masy upadłości Amber Gold zeznał przed komisją śledczą prowadzoną w sprawie piramidy finansowej, że w masie upadłościowej znajduje się około 78 mln zł.

Co ciekawe, gdyby ktoś był chętny prowadzić własną działalność pod znakiem „Amber Gold”, to jeszcze do niedawna była taka możliwość. W grudniu ubiegłego roku syndyk wystawił na sprzedaż prawa do zarejestrowanego unijnego znaku towarowego „Amber Gold”. W odpowiedzi wpłynęła jedna oferta sprzedaży, na kwotę 1100 zł netto.

Słowno-graficzne logo Amber Gold przedstawia karawakę – krzyż morowy z XVI w., chroniący przed zarazą. Pozostaje życzyć, aby znak Amber Gold przyniósł swojemu nabywcy więcej szczęścia niż klientom spółki. Ich z pewnością karawaka nie uchroniła przed pechem.