Nowa Zelandia przegrała z Australią walkę o monopol na znak towarowy w kwestii nazwy miodu manuka.
Nowozelandzki Urząd ds. Własności Intelektualnej orzekł, że próba powstrzymania australijskich producentów miodu przez pszczelarzy z Nowej Zelandii co do używania nazwy miodu nie spełniła niezbędnych wymogów. Nowozelandzcy pszczelarze manuka próbowali zarejestrować znak towarowy, jednak termin „manuka” został uznany za opisowy.
Nazwa miodu odnosi się do drzewa manuka o białych kwiatach, które rośnie zarówno w Nowej Zelandii, jak i w Australii – chociaż w Australii jest ono szerzej znane jako „drzewo herbaciane”. Pszczoły, które żywią się na jego maleńkich, bladych kwiatach, produkują rodzaj miodu znanego z antybakteryjnych i rzekomo prozdrowotnych właściwości, co w rezultacie przynosi producentom miodu znaczne korzyści finansowe na rynku międzynarodowym. Miód manuka jest uznawany za najdroższy miód na świecie – kosztuje od kilkuset złotych za kilogram.
Luksusowy charakter produktu był odpowiedzialny za wybuch przestępczości w Nowej Zelandii i zaciekłą konkurencję o dostęp do lasów drzew manuka, która była z kolei bodźcem do masowych zatruć pszczół, kradzieży, aktów wandalizmu i pobić.
Oba kraje od ponad dekady spierają się o używanie nazwy „mānuka” – maoryskiego słowa, które według Nowej Zelandii jest jej rodzimym skarbem, wyjątkowo związanym z własną produkcją miodu. Australijscy pszczelarze z kolei z zadowoleniem przyjęli decyzję urzędu i wydali komunikat prasowy, w którym stwierdzili, że planują zwiększyć sprzedaż międzynarodową miodu manuka w odpowiedzi na rosnący popyt.