Słodka klęska Nowej Zelandii

Producenci miodu z Nowej Zelandii przegrali ostatnio bój o rejestrację znaku towarowego „mānuka honey” w Wielkiej Brytanii. Brytyjskie Biuro Własności Intelektualnej odrzuciło wniosek grupy nowozelandzkich producentów miodu o słowny znak towarowy dotyczący nazwy miodu.

 

Stowarzyszenie The Manuka Honey Appellation Society z pomocą finansową nowozelandzkiego rządu pracuje nad rejestracją znaku towarowego „manuka” na rynkach międzynarodowych – tak, aby tylko miód z Nowej Zelandii mógł się tak nazywać. W Wielkiej Brytanii stowarzyszenie poniosło ostatnio klęskę.

W decyzji urzędu stwierdzono, że chociaż zdecydowana większość miodu manuka sprzedawanego w Wielkiej Brytanii wydaje się pochodzić z Nowej Zelandii, co jest wskazane na opakowaniu, nie ma żadnych dowodów wskazujących na to, że właściwy krąg odbiorców zrozumie, że taki miód pochodzi wyłącznie z Nowej Zelandii. Zdaniem brytyjskiego urzędu, publiczne rozumienie tego terminu w Wielkiej Brytanii jest takie, że opisuje on miód z Nowej Zelandii i innych lokalizacji geograficznych, w szczególności z Australii.

Zgłoszenie znaku towarowego „mānuka” jest obecnie rozpatrywane w nowozelandzkim Urzędzie ds. Własności Intelektualnej – decyzja spodziewana jest na początku przyszłego roku.

Termin „manuka” jest używany w Australii od XIX w., a australijski przemysł dużo inwestuje w naukę, badania i marketing miodu manuka, który jest uważany za jeden z najzdrowszych miodów na świecie.