Czy leasingować licencję na znak towarowy?

W życiu pewne są podobno tylko śmierć i podatki. Te ostatnie spędzają sen z oczu przedsiębiorcom, ponieważ chociaż sama konieczność ich zapłaty rzeczywiście jest pewna, to jednak wielość interpretacji konkretnych przepisów faktycznie może przerażać. Konsekwencje nieprawidłowej zapłaty należnego podatku mogą być natomiast poważne.

Wielu przedsiębiorców, w celu obniżenia podstawy opodatkowania, wlicza w koszty prowadzenia działalności różnego typu wydatki. Jednym z nich mogą być wydatki związane z pozyskaniem i korzystaniem z finansowania dłużnego. Czy może lepiej powiedzieć – mogły być, ponieważ zmiana przepisów o CIT, która weszła w życie z początkiem roku, może skutecznie utrudnić tego typu działania. Znowelizowane przepisy wprowadziły między innymi limity w zaliczaniu do kosztów wszelkiego rodzaju opłat za korzystanie lub prawo do korzystania z licencji, znaków towarowych i know-how, ponoszonych bezpośrednio lub pośrednio na rzecz podmiotów powiązanych. Prowadzi to do konieczności skrupulatnego pilnowania, jaka część płaconych przez przedsiębiorcę rat leasingowych związanych z licencją, między innymi znaków towarowych i know-how, może stanowić koszty podatkowe.

Wygląda na to, że taka konstrukcja przepisów jest kolejnym krokiem do wyeliminowania optymalizacji podatkowej przy użyciu praw własności intelektualnej. Próba dokonania takiej optymalizacji przy pomocy znaków towarowych nie tylko nie przyniosła planowanych zysków, ale stała się też źródłem medialnych problemów dla polskiej spółki LPP zajmującej się produkcją odzieży, oferowanej pod markami House, Reserved czy Cropp. Co prawda, przyczyną kłopotów LPP nie był Urząd Skarbowy, ale klientela, której nie spodobał się łańcuch transferów znaków towarowych w celu obniżenia wysokości należnego podatku w Polsce.

Tak czy inaczej – wykorzystywanie praw ochronnych na znaki towarowe w celach optymalizacji podatkowej zostało właśnie znacząco ograniczone.