Znak Księcia

Prince, zmarły w 2016 r. amerykański muzyk, tworzący w nurtach R&B, funk, soul, dance rock i pop, nadal króluje w radiu i na listach przebojów. Teraz firma, która dba o spuściznę Księcia pop, chce zastrzec odcień fioletu jako znak towarowy.

Jednym z wielu pseudonimów Prince’a był The Purple One. Podobno fiolet był jego ulubionym kolorem, a po sukcesie tytułowej piosenki z filmu „Purple Rain” z 1984 r. jeszcze bardziej zaczął kojarzyć się fanom z Princem. Paisley Park Enterprises, która posiada obecnie prawa do utworów zmarłego gwiazdora, złożyła w amerykańskim Urzędzie Patentów i Znaków Towarowych wniosek o rejestrację odcienia fioletu jako znaku towarowego dla konkretnych towarów. Znak ma składać się z koloru nazwanego przez Pantone na cześć Prince’a jako „Love Symbol #2”.

Prince używał fioletu jako części swojej tożsamości od 1984 r., kiedy to wypuszczono na ekrany film „Purple Rain”. „Kolor fioletowy jest synonimem tego, kim był i zawsze będzie Prince”, powiedział wówczas Troy Carter, doradca ds. rozrywki w bajecznej posiadłości Prince’a. Ścieżka dźwiękowa do filmu „Purple Rain”, w którym grał piosenkarz, osiągnęła dominującą pozycję na listach przebojów na całym świecie i sprzedała się w dziesiątkach milionów kopii. Płyta z muzyką z filmu zawierała też inne hity, takie jak „When Doves Cry” czy „Let’s Go Crazy”.

Zmarłemu ponad dwa lata temu muzykowi takie zgłoszenie znaku towarowego z pewnością by się spodobało. Przez całą swoją karierę Prince był dobrze znany z ostrej ochrony – i tym samym, monetyzacji – należącej do niego własności intelektualnej. Ten gorliwy krytyk internetu pozwał nawet w 2007 r. YouTube i eBay za hosting muzyki chronionej prawem autorskim.

W 2013 r. Electronic Frontier Foundation, grupa, która wspiera wolność Internetu, żartobliwie przyznała Prince’owi nagrodę Raspberry Beret Lifetime Aggrievement Award, za to, co jej zdaniem było nadużyciem zasad umożliwiających posiadaczom praw autorskich wydawanie nakazów usunięcia z sieci wskazanych utworów.