Oszukane znaki towarowe

Chińskie firmy w nieuczciwy sposób masowo rejestrują nazwy polskich produktów jako znaki towarowe. W chińskim urzędzie rejestrującym takie oznaczenie obowiązuje bowiem zasada „first to file” – nikt nie weryfikuje, czy podmiot, który złożył zgłoszenie, rzeczywiście ma prawa do danego oznaczenia.

 

Chiny to ogromny rynek zbytu, w tym dla produktów spożywczych. Nie tylko przedsiębiorcy z Państwa Środka, ale i europejscy oferują na nim wiele towarów. Ci ostatni nie zawsze zdają sobie jednak sprawę, że na chińskim rynku należy bardzo pilnować swojej własności intelektualnej, a już szczególnie – znaków towarowych. Jak się okazuje, sporo oznaczeń będącymi zarejestrowanymi znakami towarowymi w Polsce zostało również objętych ochroną w Chinach – jednak nie na rzecz swoich prawowitych właścicieli. Takie oznaczenia, które zostały zarejestrowane przez zupełnie niepowiązane chińskie podmioty, to miedzy innymi „Łaciate”, „Łowickie” czy „Lubella”.

Chińskie podmioty gospodarcze rejestrujące w taki nieuczciwy sposób cudze znaki towarowe pilnie śledzą europejski rynek spożywczy, nie tylko przeglądając rejestry znaków towarowych, ale i bywając na międzynarodowych targach, aby zapoznać się z obiecującymi markami. To stamtąd czerpią wiedzę, jakie oznaczenia mogą stać się wkrótce popularne i które warto mieć w swoim nieuczciwie uzyskanym portfolio.

Tego typu działań dokonują też nierzadko chińskie firmy współpracujące z polskimi producentami przy sprzedaży eksportowanych do Chin produktów albo pośrednicy. Polscy przedsiębiorcy nie zawsze zdają sobie natomiast sprawę, jakim kapitałem może okazać się znak towarowy i że warto zadbać o jego odpowiednią ochronę, również poza Polską.