Alibaba i czterdzieści znaków towarowych

Chiński gigant sprzedaży internetowej, Alibaba, zakończył właśnie spór o znak towarowy z Alibabacoin. Amerykański sąd oddalił w ubiegłym roku powództwo Alibaby, ponieważ domniemane naruszenie znaku towarowego miało miejsce w Chinach.

 

Wydaje się, że spór pomiędzy kryptowalutowym przedsiębiorstwem z Dubaju, Alibabacoin Foundation i Alibaba Holding Group dobiega końca. Twórca portfela ABBC Coin i MC Wallet ogłosił dziś, że osiągnął porozumienie w sprawie zakończenia długiej rozgrywki z chińskim gigantem aukcji internetowych, który zamierzał zakazać mu używania w nazwie słowa ALIBABA.

Alibabacoin wydało oficjalne oświadczenie informujące, że Alibaba Group Holdings Ltd. (Alibaba) i ABBC Blockchain IT Solutions LLC (ABBC) osiągnęły międzynarodowe porozumienie w sprawie roszczeń dotyczących używania nazwy ALIBABACOIN, w ramach którego ABBC zgadza się nie używać znaków towarowych, które zawierają termin ALIBABA, na całym świecie. W myśl oświadczenia, ABBC wyraziło ubolewanie z powodu jakiegokolwiek wprowadzenia w błąd, które mogło wyniknąć z jego wcześniejszego używania oznaczenia ALIBABACOIN.

Pozew wniesiony w 2018 r. przez Alibaba Group w USA w tej sprawie został oddalony, ponieważ domniemane naruszenie znaku towarowego miało miejsce w Chinach, a nie w Stanach Zjednoczonych. Chiński gigant handlu elektronicznego twierdził w pozwie, że Alibabacoin stoi za „niezgodnym z prawem planem nadużywania nazwy Alibaba” i twierdził, że może to potencjalnie wprowadzić w błąd inwestorów na całym świecie. Sprawa nie podlegała jednak jurysdykcji USA i jako taka nie została rozpoznana przez sąd.

Alibabacoin wcześniej odrzucało twierdzenia Alibaby, że narusza znak towarowy tej spółki, wskazując, że kryptowaluty są zakazane w Chinach, co oznacza, że ​​mylenie obu podmiotów jest mało prawdopodobne. Okazało się jednak, że Alibabacoin ​​publikowało w Państwie Środka materiały promujące swój produkt kryptowalutowy, które w sposób niedopuszczalny wykorzystywały znaki towarowe ALIBABA. Teraz spór został zażegnany.

Bliźniacze jabłka

Apple twierdzi, że logo norweskiej partii politycznej może być mylone z jego własnym, przez co gigant branży elektronicznej złożył pod koniec lutego 2019 r. sprzeciw wobec norweskiego zgłoszenia słowno-graficznego znaku towarowego.

 

Apple wskazuje w sprzeciwie, że znak norweskiej partii Fremskrittspartiet przedstawiający czerwone jabłko z zielonym listkiem i brązowym ogonkiem, na którego środku znajdują się dwie białe linie tworzące kształt przypominający litery „Fr”, można pomylić z pięcioma zarejestrowanymi znakami towarowymi tego producenta sprzętu elektronicznego. Partyjne logo ma przez to naruszać przepisy norweskiej ustawy o znakach towarowych.

Znak towarowy Fremskrittspartiet, którego proces rejestracyjny znajduje się obecnie w stanie zawieszenia do czasu rozpoznania sprzeciwu Apple został zgłoszony dla ochrony wielu towarów, w tym materiałów drukowanych, odzieży, gier, zabawek, a nawet przyborów kuchennych. Oznaczenie jest też już realnie używane – wykorzystanie logotypu jabłka można zauważyć na stronie internetowej Fremskrittspartiet.

Do 28 marca br. Norweska partia musi złożyć odpowiedź na sprzeciw.

W porównaniu do innych dużych graczy rynkowych Apple relatywnie rzadko oponuje przeciwko używaniu konkretnych znaków towarowych przez inne podmioty. Sprawy, w których spółka decyduje się na takie działanie, bywają jednak medialne. Tak też było ze sprawą delikatesów internetowych A.pl działających na terytorium Polski. Apple wskazał, że taka domena internetowa oraz sam znak towarowy zgłoszony w polskim Urzędzie Patentowym nasuwają zbyt bliskie skojarzenia z jego własną nazwą. Urząd nie zgodził się jednak z argumentacją Apple i utrzymał ochronę znaku w mocy.

Chińska wojna Facebooka

Facebook pozwał cztery chińskie firmy, które sprzedawały fałszywe konta na Facebooku i Instagramie lub zajmowały się cybersquttingiem na szkodę Facebooka.

 

Cybersquatting polega na rejestracji domen internetowych zawierających popularne znaki towarowe, ale nie przez ich właścicieli, tylko przez osoby nieuprawnione do posługiwania się tymi oznaczeniami. Takie działanie stanowi też czyn nieuczciwej konkurencji, ponieważ uniemożliwia zarejestrowanie konkretnego adresu internetowego przez podmiot uprawniony do znaku towarowego. Cybersquatterzy wysuwają zazwyczaj wobec uprawnionych do znaków towarowych zawartych w domenie roszczenia zapłaty wygórowanej ceny za sprzedaż domeny.

Odmianą cybersquatting jest typosquatting, gdzie rejestrowane są domeny zawierające znak towarowy w postaci zmodyfikowanej (np.: „googel”, „reebko”). Literówka w znaku umieszczonym w domenie ma na celu przypadkowe ściągnięcie internautów na tę konkretną stronę, na której zazwyczaj oferowane są konkurencyjne produkty.

Pozew złożony 1 marca br. w amerykańskim sądzie federalnym dowodzi, że wskazane w nim chińskie firmy zarządzały wieloma stronami internetowymi promującymi sprzedaż fałszywych kont od 2017 r. Pozwane spółki to m. in. 9 Xiu Network Science and Technology Company, 9 Xiufei Book Technology Co. i Home Network Technology Co.

Facebook twierdzi, że spółki bezprawnie używały jego zarejestrowanych znaków towarowych, korzystając z takich adresów internetowych jak „myfacebook.cc”, „facebook88.net” czy „infacebook.cc”.

Wiceprezes Facebooka, Paul Grewal, powiedział prasie, że chińskie firmy promowały sprzedaż fałszywych kont nie tylko na Facebooku i Instagramie, ale także kont Amazon, Apple, Google, LinkedIn i Twitter. Spółka świadcząca usługi społecznościowe wnosi o przyznanie jej wszystkich zysków uzyskanych ze sprzedaży kont poprzez fałszywe domeny oraz o dodatkowe 100.000 dolarów za każdy kolejny przypadek naruszenia znaku towarowego.

(Sądowe) wyjście przez sklep z pamiątkami

Banksy to jeden z najbardziej znanych na świecie twórców sztuki ulicznej i – jednocześnie – jeden z najbardziej tajemniczych. W ostatnich latach jak grzyby po deszczu pojawiały się w różnych miejscach na świecie nieautoryzowane wystawy prac Banksy’ego. Ostatnio najwyraźniej skapnęła jednak kropla, która przelała czarę goryczy artysty jeśli chodzi o niezadowolenie z nieautoryzowanej działalności związanej z jego pracami.

 

Na swojej stronie internetowej Banksy wymienia 10 nieautoryzowanych wystaw i pisze:

Członkowie społeczeństwa powinni być świadomi, że ostatnio miała miejsce seria wystaw Banksy’ego, z których żadna nie została przez niego zatwierdzona. Zostały one zorganizowane całkowicie bez wiedzy i zaangażowania artysty. Traktuj je odpowiednio.”

Ale zamiast zniszczyć kolejny obraz za milion dolarów, by pokazać swoje niezadowolenie, jak to miało miejsce podczas aukcji obrazu „Dziewczynka z balonikiem” w Sotheby’s, Banksy zdecydował się na złożenie pozwu o naruszenie znaku towarowego przeciwko włoskiej firmie organizującej nieoficjalne wystawy jego prac – i wygrał. Pod koniec 2018 r. Firma Pest Control, pracująca jako „strażnik” praw do prac tajemniczego artysty pozwała organizatorów mediolańskiej wystawy „A Visual Protest. Sztuka Banksy’ego”.

Podczas gdy ekspozycja prezentowała autentyczne rysunki i obrazy Banksy, sklep z pamiątkami pełen był towarów opatrzonych pseudonimem „Banksy”, w tym notatników i kartek pocztowych ozdobionych reprodukcjami prac zagadkowego twórcy murali. Jest w tym pewna ironia, skoro pierwszy film o Banksym miał tytuł – nomen omen – „Wyjście przez sklep z pamiątkami”.

Sąd w Mediolanie orzekł, że organizatorzy wystawy muszą zaprzestać dystrybucji nieautoryzowanych towarów, ale oddalił roszczenie Pest Control, aby twórcy wystawy przestali wykorzystywać prace Banksy’ego w jej materiałach promocyjnych.